Planeta X

Planeta X

Planeta X, Nibiru. Tak ją nazywają. Dziewiąta planeta w Układzie Słonecznym ma znajdować się gdzieś na jego obrzeżach i raz na jakiś czas pojawiać się w okolicach Ziemi. Tylko czy tak jest w rzeczywistości? Czy ta planeta opisywana już przez starożytnych rzeczywiście istnieje? Wydaje się, że przy dzisiejszej technice jej istnienie powinno już zostać potwierdzone...
Planeta X ma znajdować się dalej od Słońca niż Neptun. naukowcy coraz częściej mówią, że ta planeta może faktycznie istnieć. Nawet NASA zaczynała coś na te temat napomykać, ale zacznijmy od początku.
Starożytni babilończycy opisywali Nibiru w swoim tekstach poświęcając tą planetę jednemu ze swoich bóstw. Dzisiejsi naukowcy na podstawie tych tekstów wyliczyli, że Babilończykom mogło chodzić albo o Jowisz albo o Gwiazdę Polarną, ale legenda Nibiru zdążyła zacząć żyć już własnym życiem.
Starożytni wierzyli, że Nibiru porusza się pod wydłużonej osi i w pobliżu Ziemi ma pojawiać się raz na setki tysięcy lat, a kiedy to już się stanie na Ziemi ma nastąpić coś w rodzaju końca świata. Bieguny się odwrócą. odchyli się obrót Ziemi, będą mieć miejsca trzęsienia ziemi i ogromne fale tsunami. Potem Planeta X ma opuścić Układ Słoneczny i znów rozpoczynać swoją długą podróż. To miała być tylko legenda, ale w każdej legendzie jest ziarenko prawdy.
W 1781 roku William Herschel odkrył nieznaną wówczas planetę, czyli Uran. Wiele lat później niejaki Alexis Bouvard dowiódł, że ruch Urana jest zaburzany przez oddziaływanie innej planety.
Inni naukowcy wyznaczyli nawet, gdzie owa planeta ma się znajdowac
Wkrótce okazało się, że ruch Neptuna również jest zaburzona. W świecie naukowi zapanowało prawdziwe podniecenie. Oczywiście szybko ono opadło i naukowców, którzy usilnie poszukiwali planety X szaklowano. Dziś wiemy już, że masa Neptuna została przeszacowana o 0,5 % i stąd do zaburzenie.
Tymczasem parę lat temu NASA potwierdziła istnieje dziewiątej planety. Naukowcy twierdzą, że jest to tak duże ciało, iż cały Układ Słoneczny porusza się właśnie z tego powodu w dalekiej przyszłości może go zniszczyć. Również naukowcy z CALTECH uważają, że istnieje ta tajemnicza planeta.
Jednak wciąż jeszcze jej niezaobserwowano.  Naukowcy twierdzą, że jest to tylko kwestia czasu.
Sumeryjczycy wierzyli, że setki tysięcy lat temu życie na Nibiru zaczęło się pogarszać. Potrzebowali oni jonów złota by wprowadzić je do atmosfery. Przybyli, więc na Ziemię, która miała zapasy owego kruszcu. Miały zacząć się ożywione kontakty między mieszkańcami Ziemi, a Nibiru. Pierwszym władcą który przybył na Ziemię był Allau, a przedstawicieli Nibiri nazywano Annunaki, którzy mieli również przekazać swoją wiedzę ziemianom. To oczywiście tylko mit.
Wydaje się jednak że Planeta X rzeczywiście istnieje choć według naukowców nie nadaje się ona do zamieszkania. W przyszłości może jednak zniszczyć nie tylko Ziemię, ale i cały Układ Słoneczny.
Złoto Wrocławia

Złoto Wrocławia

Jest rok 1944. II wojna światowa powoli chyli się ku końcowi. Hitlerowcy zaczynają zdawać sobie sprawę z przegranej i zaczynają panikować. Chcą ukryć jak najwięcej zrabowanych kosztowności. Część z tych skarbów ma wspomóc nadszarpniętą armię Hitlera.  Złoto Wrocławia, 7 ton depozytów bankowych i cywilnych trzeba ukryć. Ostatni namacalny ślad po złocie Wrocławia urywa się pod budynkiem przy Podwalu, gdzie dziś urzęduje policja. To własnie tu samochody wypełnione skrzyniami widziało wiele świadków. Gdzie jest Złoto Wrocławia?
Odpowiedź znał Herbert Klose bo to właśnie on utrwalił tą legendę w historii. Klose był niemieckim oficerem. Twierdził, że osobiście brał udział w ewakuacji Złota Wrocławia. Nie jest pewien czy to koniec 1944 roku czy początek 1945, ale jego pamięć zachowała inne ważne szczegóły. Konwój wywiózł z Wrocławia 23 skrzynie i udał się w kierunku Jeleniej Góry  Klose był jednym z czterech oficerów wtajemniczonych w całe to wydarzenie. Klose opuścił samochód, którym jechał 10 km od Złotoryi w miejscowości Nowy Kościół i to tu urywa się ostatecznie ślad po Złocie Wrocławia.
Klose po wojnie wyjechał na Zachód, ale wrócił do Polski dzięki sfałszowanym papierom. Podjął pracę w Sędziszowej jako weterynarz. Sędziszowa to miejscowość położona u sto góry Wielisławka. To zaledwie parę kilometrów od Nowego Kościoła. Żył sobie spokojnie w rzeczywistości będąc członkiem Werwolfu, organizacji, która miala chronić nazistowskie skarby. Klose nigdy nie zdradził gdzie ukryto Złoto Wrocławia choć bez wątpienia doskonale o tym wiedział. O swojej rodzili w ukryciu skarbu opowiedział w wywiadzie dla TVP oczywiście pomijając lokalizacje skarbu.
Lokalizacji ukrycia Złota Wrocławia jest kilka. Jedną z nich jest góra Wielisławka czyli góra u podnóża, której mieszkał Klose. Czyżby strzegł tajemnicy? Mowa również o Ślęży, Śnieżce i Twierdzy Kłodzko klasztorze w Lubiążu. To Klose wskazał te lokalizacje, jako możliwe miejsca ukrycia Złota Wrocławia.
Możliwe jest również, że Złoto Wrocławia zostało całkowicie wywiezione z Dolnego Śląska.. Pamiętajmy, że Sowieci wkroczyli tutaj dopiero w maju 1945 roku.  Do tego czasu Naziści mieli czas by Złoto Wrocławia wywieźć w nieznane. Moim zdaniem jednak tak się nie stało. Klose mówił o 23 metalowych i drewnianych skrzyniach. Taki transport jest niezwykle ciężki i na pewno nie pozostałby niezauważony. Kiedy wyjeżdżał z Wrocławia była zima, sypał śnieg. Klose mówił nawet o śnieżycy, więc to dobrze maskowało konwój choć z całą pewnością utrudniało przejazd. Klose wspominał o kilku lokalizacjach. Wydaje mi się, że nie wspomniał tej prawdziwej i z całą pewnością nie osiedlił się w przypadkowym miejscu.
W 2015 roku chyba każdy Polak słyszał o Złotym Pociągu. Od razu dały się słyszeć głosy, że to własnie Złoto Wrocławia.
Jak wiemy to była tania sensacja. Gdzie jest więc 7 ton Złota Wrocławia? Klose w 1953 roku został zatrzymany przez bezpieke. Jako były gestapowiec z całą pewnością miał stanąć przed sądem, ale tak się nie stało. W latach 70 zostanie czymś w rodzaju świadka koronnego w sprawie Złota Wrocławia. Będzie bacznie obserwowany przez bezpiekę. Nigdy nie zdradził lokalizacji Złota Wrocławia, ale ono gdzieś na pewno jest i czeka...
Śmierć Marylin Monroe

Śmierć Marylin Monroe

Jej twarz znają chyba wszyscy. Na pewno większość z nas słyszało jej słynne "Happy Birthday" śpiewna prezydentowi Kennedy, który byl zresztą jej kochankiem. Od jej śmierci minęło już ponad pół wieku, ale to wciąż budzi kontrowersje. Czy rzeczywiście było to samobójstwo? A może ktoś pomógł Marylin zejść z tego świata?
Marylin Monroe w rzeczywistości nazywała się Norma Jean Baker i przyszła na świat 1 czerwca 1926 roku w Los Angeles. Zagrała w takich filmach, jak "Słomiany wdowiec",  "Jak poślubić milionera", "Mężczyźni wolą blondynki" czy "Pół żartem, pół serio". W tamtych czasach była uważana za symbol seksu, kobiecy ideał piękna, który zwrócił uwagę samego prezydenta Johna Kennedy. Połączył ich romans. Dla prezydenta Marylin była kolejną zabawką. Nie zamierzał rozwodzić się z Jackie. W końcu byli idealną, pierwszą parą Ameryki. Jednak Marylin myślała o tym inaczej. Widziała w Johnie przyszłego męża. Na pomoc rzucił się Robert, brak Johna i prokurator generalny. Tę dwójkę również połączył romans. Ponoć Robert zakochał się w Marylin, a sama aktorka zaczęła rozważać pomysł konferencji prasowej, na której miała ujawnić swoje związki z braćmi Kennedy. I własnie wtedy przyszedł... koniec.
Jest 5 sierpnia 1962 roku. Gospodyni Marylin, Murray o godzinie 3 w nocy zauważa, że w sypialni aktorki nadal pali się światło, a sama Marylin nie odpowiada. Wzywa  więc osobistego psychiatrę Monroe dr Greensona, który odkrywa, że Marylin nie żyje. Pogotowie potwierdza zgon aktorki.
Świat oszalał. Ulubiony symbol Ameryki nie żyje. Media bardzo szybko ogłosiły, że było to samobójstwo.  Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci aktorki było przedawkowanie leków nasennych barbituranów. Natychmiast zaczęły mnożyć się teorie spiskowe dotyczące jej śmierci.  Część biografów twierdzi, że Monroe w chwili śmierci była w ciąży z którymś z braci kennedy.
Jedna z teorii głosi, że Marylin została zamordowana na zlecenie Joe Kennedy, ojca prezydenta. Według seniora rodu Marylin zagrażała dynastii i pozycji jego synów. Stała się zbyt natrętna.
Anthony Summer, autor książki Bogini uważa, że Robert Kennedy był w noc śmierci aktorki w jej domu. Ponoć kiedy Robert przybył do domu aktorka jeszcze żyła, ale zmarła w karetce pogotowia, w trakcie podróży do szpitala. To wydaje się być mało prawdopodobne. Mimo pozycji Roberta, trudno byłoby ukryć, że Marylin nie zmarła w domu, jak się uważa, tylko w karetce pogotowia.
Warto widzieć, że dom Marylin był na podsłuchu, który założyło FBI na zlecenie ówczesnego jej szefa J Edgara Hoovera,  I ten podsłuch działał w chwili śmierci aktorki. Jeśli tak to te nagrania odpowiedziałby na wiele pytań. Summers twierdzi, że rozmawiał z osobą, która słyszała nagrania. Persona owa twierdzi, że słychać kłótnie Marlin i Roberta, a także odgłosy walki. W każdym bądź razie, gdy Robert opuszczał do Marlin, ta już nie żyła. Czy tak mogło być w rzeczywistości? Czy Robert Kennedy mógł być w domu aktorki w chwili jej śmierci? Ponoć znalazł się świadek, a konkretniej policjant, który zatrzymał samochód do kontroli kilka chwil po śmierci Marylin. Rozpoznał w pasażerze samego Roberta. Sam Peter Lawford, szwagier Roberta, który miał być z nim w domu Marylin, twierdzi, ze Monroe wzięła wielką ostatnią lewatywę.  Badaczy od lat niepokoi brak leków w żołądku Marlin. Teoria lewatywy może, więc mieć logiczne wyjaśnienie. Ale w takich wypadku to nie byłoby samobójstwo, ale morderstwo. Niektórzy wskazują na to, że to dr Greenson miał zabić Marylin. Miał wstrzyknąć truciznę prosto w serce aktorki. Ponoć  i z nim Marlin miała romans.
Śmierć Marylin wciąż pozostaje zagadką i zapewne pozostanie nią już na zawsze. Może to mafia ją zabiła? A może FBI? A może faktycznie było to tylko samobójstwo...
Tajemnice Templariuszy

Tajemnice Templariuszy

Jest 18 marca 1314. W Paryżu ma się właśnie dokonać żywot ostatniego mistrza zakony templariuszy. Jacques de Molay ma spłonąć na stosie. Legenda głosi, że na chwilę przed śmiercią de Molay rzuca klątwę na papieża Klemensa V i króla Francji Filipa IV Pięknego. Rok później obydwaj nie żyją.
Jednak legenda Templariuszy trwa do dziś i jak nic innego rozpala do czerwoności fanów przeróżnego rodzaju teorii spiskowych.
A wszystko zaczęło się w roku 1118. To wlasnie wtedy Hugo de Paynes wraz z towarzyszami założył Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona. 8 rycerzy postanowiło chronić wierny pielgrzymujących do Ziemi Świętej. W jaki sposób ośmiu rycerzy miało tego dokonać pozostaje zagadką.
Prawdą jest jednak to, że Zakon bardzo szybko rósł w siły. Podlegali tylko papieżowi, a o ich bogactwach narastały coraz większe legendy. I to własnie bogactwo doprowadziło do ich upadku.
Król Francji, Filip IV Piękny, miał u templariuszy dług i nie miał najmniejszej ochoty go oddawać. Doprowadził więc do masowych aresztowań rycerzy zakonu w całej Europie. Oficjalnie zakon przestał istnieć, ale legenda trwała. Poniżej przedstawiam najbardziej palące legendy, teorie spiskowe i tajemnice.
1. Tajemnica powstania.
Jak już pisałam, zakon powstał po to, by chronić pielgrzymów. Oczywiście jest to nie lada wyczyn dla ośmiorga ludzi bo rzesze osób, które wędrowały do Ziemi Świętej, były ogromne. Jak 8 osób miało ich chronić? Autorzy książki "Święty Graal, święta Krew" przedstawaili teorie, jakby zakon powstał z zupełnie innego powodu. Na tej stronie opisywałam już dzieje Zakonu Syjonu. To właśnie on miał utworzyć zakon templariuszy, jako coś w rodzaju swojego zbrojnego ramienia, który miał bardziej przyciągać oczy wszystkich, niż tajemniczy Zakon Syjonu. Zakon ów miał chronić potomków Jezusa i Magdaleny, a templariusze mieli im w tym pomóc. I to miała być rzeczywista przyczyna ich upadku.
2. Oskarżenia
Templariuszy oskarżano o homoseksualizm, wyrzeczenie się Chrystusa, oddawanie czci jakieś głowie, zniewaga sakramentów i tak dalej. Nie ulega wątpliwości, że zarzuty te były wyssane z palca. jednak czym była ta głowa, które rycerze mieli oddawać cześć? Nazywa ją Baphometem i jak twierdzili templariusze podczas przesłuchań był to wizerunek Jana Chrzciciela lub Jezusa. Niektórzy ze współczesnym nam naukowców i badaczy, uważają, że owa głowa to w rzeczywistości Całun Turyński, który większość z Was zapewne dobrze zna.
3. Kaplica Rosslyn
Kaplica ta w Szkocji i jest ponoć pełna ukrytych symobli. Mieszają się tam templariusze, masoni, iluminaci i wszystko inne też. Samo wnętrze wypełnia pełno rzeźb i zdobień związanych z symboliką templariuszy. Jak głosi legenda to właśnie w tej kaplici templariusze, a raczej ich pozostałości ukryły część skarbów templariuszy.
4. Skarb
Prawdą jest, że Filip IV do spółki z papieżem Klemense V rzucili się na zakon, by dobrać się do bogactw zakonu i prawdą jest, że bardzo mała część dostała się w ich ręce.
Gdzie jest reszta? Nie wszystkich rycerzu udało się aresztować. Spora ich część odnalazła ratunek w Wielkiej Brytanii, gdzie ponoć ukryto część skarbów. Niektórzy uważają, że część złota jest ukryte w podziemiach Jerozolimy. Gdzie dokładnie, oczywiście nie wiadomo.
Niektórzy uważają, że największym skarbem templariuszy była wiedza, którą posiadali. Byli przecież w posiadaniu całunu turyńskiego. Mieli mieć również zwoje, które opowiadały o prawdziwym życiu Jezuza i jego brata Jakuba. A może byli w posiadaniu Świętego Graala? Prawdy nie poznamy pewnie nigdy.
Tuz przed śmiercią w tajnym dokumencie Klemens V uniewinnił rycerzy zakonu templariuszy. Prawdopodobnie nigdy nie chciał uderzać w zakon, ale był przyciśnięty do muru przez króla Francji. Czy zakon istnieje do dziś? są dowody, że jeszcze w XVII wieku istnial w Szkocji,a przynajmniej bytowały tam jego pozostałości.... Legenda trwa nadal.
Człowiek Ćma

Człowiek Ćma

Jest rok 1961. Pewna kobieta jechała własnie drogą nr 2 w pobliżu rzeki Ohio w Stanach Zjednoczonych, kiedy zobaczyła że na ulicę wszedł człowiek, a tak przynajmniej na pierwszy rzut oka się jej wydało bo jak się miało okazać, istota ta nagle rozłożyła skrzydła i najzwyczajniej w świecie odleciała.
Jest to pierwsza znana tam relacja o istocie znanej jako Mothman, czyli Człowiek Ćma. od tego właśnie wszystko się zaczęło. 
Jednak najwięcej zdarzeń z udziałem Mothmana odnotowano w mieście Point Pleasent, gdzie wkrótce miało dojść do katastrofy.
O tym jednak za chwilę.
12 października 1966 roku pięciu grzybiarzy widziało istotę ze skrzydłami, która siedziala na pobliskim drzewie, a po chwili odleciała. Jest to pierwsza relacja o Człowieku Ćmie, która pojawiła się w prasie. Był to początek fali histerii, która przez wiele osób zajmujących się sprawą Człowieka Ćmy, uważana jest za masową hipnozę.
15 listopada 1966 około godziny 23 Newell Partridge, mieszkaniec Salem, miasta oddalonego od Point Pleasent o 145 kilometrów, oglądał telewizje, kiedy odbiornik nagle zgasl, a następnie zaczął wyświetlać dziwny wzór w kształcie rybich ości wydając przy tym dziwny buczący dźwięk. Nic dziwnego, że Newell się zaniepokoił, zwłaszcza że jego pies, który wówczas przebywał na zewnątrz, zaczął groźnie ujadać. Newell wyszedł z domu i koło stodoły zobaczył dwa czerwone punkt, które lśniły w ciemności. Wyglądały, jak oczy. Newell poczuł paraliżujący strach. Jego pies pobiegł w stronę owych "oczu" i już nie wrócił. Newell całą noc spędził w łóżku z bronią w ręku. Następnego dnia udał się do stodoły i odkrył ślady swojego psa, który najwyraźniej okrążył stodołę, a potem zniknął by już nigdy nie wrócić.
Tej samej nocy pewna para podczas jazdy samochodem zobaczyła dziwną sylwetkę w okolicach opuszczonej fabryki trotylu. Oni również widzieli parę czerwonych oczu, Oni również odczuwali paraliżujący strach i szybko odjechali, ale ową istotę widzieli również podczas dalszej podróży. Tym razem ów twór rozłożył skrzydła i odleciał.
W prasie pojawiały się kolejne relacje z udziałem Mothmana. Pewna kobieta twierdziła, że ten stwór leciał obok jej samochodu mimo że kobieta jechała coraz szybciej i szybciej.
Niejaka Ruth Foster widziała Człowieka Ćmę na swoich twarniku, jednak stworzenie zniknęło gdy kobieta zawołała swojego szwagra.
Kilka osób po spotkaniu z Mothmanem zaczęło cierpieć na zapalenie spojówek i bezsenność. Zjawiska nasilały się by w roku 1967 zmniejszyć intensywność. Najgorsze mialo jednak nadejść.
15 grudnia 14967 roku zawalił się most Silver Bridge. Zginęło 46 osób, a 2 osoby nigdy nie zostały odnalezione. Co znamienne, wiele osób twierdzi, że tuż przed katastrofą na moście widzieli Człowieka Ćmę. Zachowało się nawet zdjęcie owej istot na tym moście. Powstały, więc teorie, że Człowiek Ćma albo jest odpowiedzialny za tą katastrofę, albo jest zwiastunem nieszczęścia.
Fakt jest jednak taki, że po tej katastrofie spotkania z Człowiekiem Ćmą ustały, choć nie do końca.
Pojawiał się w latach 90. w Rosji, a w 2016 roku pojawił się znów s USA, w stanie Virginia Zachodnia.
Kim lub czym był lub jest Człowiek Ćma. Jakąs mutacją genetyczną? Hipnozą? Nieodkrytym wciąż gatunkiem zwierzęcia?
Tego już chyba nigdy się nie dowiemy. Tak jak tego co w 1966 roku nawiedzało spokojne Point Pleasent.
Przeczucia, które się spelniły

Przeczucia, które się spelniły

1. TITANIC

Chyba wszyscy znamy historię "niezatapialnego" Titanica, który zatonął w nocy z 14 na 15 kwietnia 1912. Niemal natychmiast po katastrofie pojawiły się osoby, które twierdziły, ze przeczuwały katastrofę. Oczywiście większość tych historii można między bajki włożyć, ale nie zawsze. 14 lat przed zatonięciem Titanica niejaki Morgan Roberts wydał książkę "Futility", w której opisywał tragiczne losy okrętu Titan. Titan ma 800 stóp długości, podczas gdy Titanic 882. Titan również wypłynął z Southampton i przewoził 3000 osób. Titan również zderzył się z górą lodową, tak jak Titanic w nocy z tą samą predkością. W książce Titan jest opisany, jako okręt uważany powszechnie za niezatapialny. Jeśli to uznacie za zwykły zbieg okoliczności, to jak wyjaśnicie losy dziennikarza Williama Steada? Mężczyzna przed katastrofą odwiedził dwóch różnych jasnowidzów. Obydwaj odradzali mu podróż Titaniciem, gdyż zgodnie twierdzili, że Titanic zatonie, a sam dziennikarz będzie jedną z ofiar. I tak się stało. Tymczasem J. Connon Middleton, który miał rezerwacje na Titanicu, w ogóle nie wsiadł na pokład. Twierdził, że przez kilka nocy przez rejsem miał sen, w którym Titanic tonął. Colin MacDonald odrzucił propozycę objęcia funkcji drugiego inżyniera na Titanicu, bowiem czuł, że wydarzy się katastrofa. Jego miejsce zajął John Henry Jesketh, który przyjął miejsce zginął w katastrofie. Takich przypadków jest naprawdę wiele.

2. ZAMACH NA WORLD TRADE CENTER
Pewien makler Barret Naylor miał bardzo silne przeczucie, że coś wydarzy się w World Trade Center, gdzie pracował. Wyszedł, więc z pracy i wrócił do domu. Był 11 wrześnie 2001 roku. Co ciekawe, osiem lat wcześniej Naylot miał podobne przeczucie w dniu zamachu z 1993 roku.

3. LAWINA BŁOTNA W ABERFAN
21 października 1966 roku w niewielkim angielskim miasteczku, Aberfan, miała miejsce ogromna tragedia. Na miasto z pobliskiego zbocza, na którym składano odpady z kopalni węgla, zsunęła się lawina błotna, która pokryła szkołę podstawową. Zginęło 144 osoby. Głównie dzieci. Wkrótce okazało się, że katastrofę przeczuwało kilka osób. Eryl Mai Jones, dziesięcioletnia dziewczynka opowiadała swoim rodzicom, że śniło jej się, że poszła do szkoły, ale zamiast budynku zobaczyła dziwną czarną maź, która pokrywała wszystko dookoła. Mimo że mała Eryl jest przerażona, idzie do szkoły. Na szczęście tego dnia nic się nie stało. Jednak następnego dnia Eryl zginęła pod błotną lawiną. Natomiast niejaka Mary Hennessy niła o klasie przepełnionej dziećmi, które chciały wydostać się z jakiś drewnianych barier, znajdujących w tylnej części pomieszczenia, jednak dzieciom nie udaje się wydostać.
Sen Mary miał jeszcze drugą część- W kolejnym śnie widziałam setki ludzi biegnących w jednym kierunku. Wyrazy ich twarzy były przerażające. Niektórzy płakali, inni trzymali chusteczki przy twarzach. Rano kobieta opowiedział swój sen rodzinie, jednak ponieważ był on dość mało szczegółowy, wszyscy uznali go jedynie za zwyczajny koszmar. Jednakże tego samego dnia miała miejsce ogromna tragedia.

4. REEVA STEENKAMP
Reeva była dziewczyną niepełnosprawnego sportowca, Oscara Pistoriusa. 14 lutego 2013 roku Oscar kilkakrotnie postrzelił Reevę powodując jej zgon. Jak później się tłumaczył, sądził, że to włamywacz. Już po śmierci Reevy, jej rodzice opublikowali rysunek, który modelka narysowała w wieku 14 lat. Narysowała samą siebie jako anioła kierującego się do nieba. Z przerażonym wyrazem twarzy i dłońmi zasłaniającymi usta. W oddali na rysunku znalazł się mężczyzna z pistoletem w dłoni. Czyżby Reeva przeczuwała, jak umrze?

5. ZAMACH NA JANA PAWŁA II
Barbara Garwell, zwykła gospodyni domowa z Wielkiej Brytanii 10 maja 1981 miała silne przeczucie,którym podzieliła się ze swoimi bliski. Czuła, że ktoś będzie chciał pozbawić życia polskiego papieża. Uczucie było tak silne, ze przez cały dzień kobieta byłą pobudliwa i nie mogła się na niczym skupić. Wciąż powtarzała, że coś niezwykle złego stanie się papieżowi. I tak faktycznie się stało. Jak wiemy 13 maja 1981 roku miał miejsce zamach na Jana Pawła II.

6. ABRAHAM LINCOLN
10 dni przed swoją śmiercią, prezydent USA miał koszmar. Śniło mu się, że Biały Dom był wypełniony ludźmi. Podążając za tym gwarem, udał się Sali Wschodniej, gdzie na podeście leżało martwe ciało ubrane w żałobny strój. Przerażony Lincoln zapytał kim jest ta martwa osoba? kto nie żyje? Strażnik odpowiedział: prezydent, który został zamordowany przez zamachowca. Lincoln podzielił się swoim snem z ludźmi ze swojego otoczenia, jednak na nikim nie zrobiło to wrażenia. Aż do 15 kwietnia 1865 roku, kiedy Abraham Lincoln został postrzelony w teatrze.

7. ZAMACH W SARAJEWIE
Bliski przyjaciel arcyksięcia Ferdynanda w nocy z 27 na 28 czerwca 1914 roku miał sen. Śniło mu się, że dostał telegram od arcyksięcia, który informuje go, że właśnie został zamordowany na ulicach Sarajewa i zapraszał go na swój pogrzeb. Przyjaciel obudził się gwałtownie i o wszystkim opowiedział swojej żonie. Następnego dnia dowiedział się, że jego przyjaciel wraz z żoną zostali zamordowani w Sarajewie.
11.09.2001

11.09.2001

Szczerze mówiąc nie chciałam tutaj poruszać tego tematu. Jest on kontrowersyjny i żadna ze stron, która bierze udział w dyskusji o zamachu na WTC, nie jest w stanie przyjąć argumentów strony drugiej, święcie przekonana o swojej racji.
W każdym bądź razie 11 września 2001 roku miałam 12 lat. Pamiętam, że ten dzień był ciepły i słoneczny i że wiał wiatr. Doskonale pamiętam moment, kiedy odrabiałam lekce w swoim pokoju, a mama krzyknęła, że jakieś wieże palą się w Nowym Jorku. Machnęłam na to ręką, choć już wtedy żywo interesowałam się polityką. Dopiero, kiedy weszłam do dużego pokoju i zobaczyłam ekran telewizora, poczułam strach. Pamiętam również, że mój tata naprawiał samochód w garażu, a mama posłała mnie, bym powiedziała, że jest już obiad. Powiedziałam mu również, że coś strasznego stało się w USA, że wszystkie media o tym mówią i że cały Manchattan spowity jest kupą gruzu bo jakieś wieże się zawaliły. Nie uwierzył dopóki nie włączył radia w samochodzie. Do dziś pamiętam niepokój rysujący się na jego twarzy.
11 września 2001 świat się zatrzymał. I to dosłownie. Wszyscy mówili o tym, co stało się w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Właśnie wtedy, po godzinie 8 czasu amerykańskiego zaczął się dramat. Dwa samoloty uderzyły w bliźniacze wieże World Trade Center, jeden uderzył w Pentagon, ostatni rozbił się w Pensylwanii, miał uderzyć albo w Biały Dom albo w Kapitol. W zamachach zginęło 2793 osób. Ponad 6 tysięcy zostało rannych.
Już w wa tygodnie po zamachach pojawiły się pierwsze teorie spiskowe. I to właśnie nimi chce się dziś zająć.
1. Al-kaida i Osama bin Laden
Jedną z największych teorii jest sprawa udziału Al-kaidy w zamachach. Otóż bardzo szybko stwierdzono, że media amerykańskie i rząd USA bezpodstawnie oskarżyły bin Ladena o zamach. BEZPODSTAWNIE?! Już w 1998 roku Mosad, czyli izraelska agencja wywiadowcza przekazał Amerykanom informacje, że Al-kaida szykuje się do wielkiego ataku na USA. Nawet Palestyńczycy przekazywali te informacje Amerykanom. Osama bin Laden wielokrotnie groził Amerykanom. Więc ktoś grozi, że wykąpie się w krwi Twojego kraju, oczywistym jest, że to jego podejrzewasz o fakt, iż jest organizatorem największego zamachu terrorystycznego w dziejach. To że Al-kaida się przyznała przecież nie ma nic do rzeczy. To, że terroryści odpowiedzialni za zamachy figurowali na listach terrorystów Al-kaidy również nie daje żadnego potwierdzenia, iż do bin Laden stoi za zamachem na WTC.
2. Rząd amerykański organizatorem zamachów
W życiu nie słyszałam głupszej teorii niż ta. Ci, którzy tak o niej pokrzykują nie mają na nią żadnych dowodów. Mówią tylko o tym, że po zamachu ruszyła gospodarka zbrojeniowa amerykańska. To ma być powód? By ruszyć amerykańską gospodarką?
Co innego, że rząd USA z całą pewnością wiedział o planach Al-kaidy, ale nie zrobił nic, by w jakikolwiek sposób ich powstrzymać.
3. Żadne samoloty nie uderzyły w WTC i Pentagon
Kolejna teoria z cyklu: mam racje, a wszystkie argumenty, które padają ze strony przeciwników tej teorii to kłamstwa i manipulacje. Dla tych, którzy w to wierzą polecam film dokumentalny: Ostatnie telefony z WTC. Jest dostępny na youtube. Pewnie ci wszyscy ludzie, którzy dzwonili z pokładów samolotu to podstawieni aktorzy. A co z ludźmi, którzy widzieli, jak w wieże WTC uderzają samoloty, podobnie, jak w Pentagon? Fakt, świadkowie coś widzieli, ale w tak w sumie to sami nie wiedzą co i w ogóle to się mylą. Kłamią, podstawił ich rząd amerykański. Urocze, prawda?
4. Wierze WTC zawaliły się przez kontrolowany wybuch
Za każdym razem, kiedy słyszę tę teorie chce mi się płakać. Ludzie tak przekonani o jej prawdziwości, w ogóle nie przyjmują argumentów drugiej strony. Ich koronnym argumentem jest fakt, iż architekci WTC przewidzieli, iż gdy w wieże uderzy samolot Boeing 707 to WTC się nie zawali, a przecież Boeing 707 jest bardzo podobny do Boeing 767. Ale wiecie co? Boeing 767 był o wiele cięższy od 707. I przede wszystkim większy. Kolejny argument to ten że kiedy samoloty rozbijają się o góry na przykład, to zawsze są jakieś ślady. Racja. Ale dwa samoloty Boeing 767 uderzyły w dwa wysokie budynki powodując pożar. Potem wieże się zawaliły, a wszelkie szczątki samolotów rozpadły się na miliony kawałeczków. Najważniejsze to fakt, iż bomby były podłożone w dolnej części wierz. Gdyby tak było wierze zapadały by się od dołu. Tymczasem na filmach wyraźnie widać, jak górne częsci wierz zawalają się pod WŁASNYM ciężarem. Dlaczego tak się stało? Dlatego, że WTC nie miało tradycyjnego szkieletu, tylko POJEDYNCZY RDZEŃ PRZECHODZĄCY PRZEZ ŚRODEK BUDYNKÓW. Gdy rdzeń, który podtrzymywał konstrukcje WTC został uszkodzony, wieże zawaliły się pod własnym ciężarem, którego nic już nie podtrzymywało. Poza tym ktoś słyszał odliczanie. Tylko za bardzo nie wiadomo kto. Ale KTOŚ słyszał, a to najważniejsze.
Po raz kolejny powiem, że nie chciałam pisać tego posta. Jest to temat nerwowy, każda ze stron dyskusji obstaje przy swoim i nie bierze pod uwagę stron drugiej strony, a to do niczego nie prowadzi. Polecam Wam kilka filmów dokumentalnych: wspomniane już "Ostatnie telefony z WTC", które wzbudzają naprawdę ogromne emocje, "11 września: Opowieść strażaka", "102 minuty, które zmieniły Amerykę" oraz "Giuliani: Nowy Jork w czasie zamachu." Wszystkie są łatwo dostępne w internecie.
Lalka Anabelle

Lalka Anabelle

Kolejna historia na Waszą prośbę. Jeśli oglądaliście horror "Obecność" z 2013 to mieliście już styczność z lalką Anabelle. Film ten powstał na podstawie prawdziwych wydarzeń, choć Anabelle nie miała z nimi nic wspólnego. Ta demoniczna lalka ma własną mroczną historię, którą postaram się Wam przybliżyć.
Wszystko zaczęło się w 1970 roku. Donna - studentka kończąca kurs pielęgniarstwa, która pracowała już w zawodzie, od matki otrzymała w prezencie lalkę, która miała zdobić mieszkanie Donny i jej przyjaciółki Angie. Donna codziennie rano po zasłaniu łóżka zasadzała na nim Anabelle. Po kilku dniach kobiety zauważyły coś niepokojącego. Otóż po powrocie z pracy Donna zastawała Anabella w innej pozycji niż ta, w której ją zostawiła. Zazwyczaj lalka siedziała na łóżko z wyciągniętymi nogami i rozłożonymi rękoma. Po powrocie do domu dziewczęta widziały lalkę ze skrzyżowanymi nogami.
Sprawa wzbudziła niepokój w Angie i Donnie, jednak prawdziwy strach odczuły później, kiedy okazało się, że lalka wędruje pod nieobecność właścicielek, po mieszkaniu. Pewnego dnia po powrocie do domu Donna i Angie zastały Anabelle na krześle naprzeciw drzwi. Lalka nie siedziała, ale klęczała. Co ciekawe, gdy Donna próbowała ustawić ją w tej pozycji, lalka przewracała się. Co gorsza wkrótce lokatorki zaczęły znajdować w domu kartki, na których ktoś dziecięcym pismem zostawiał wiadomości, np. "Pomóż mi". Tego dla Donny i Angie było już za dużo. Były przekonane, że ktoś włamuje się do ich mieszkania podczas ich nieobecności. By to udowodnić, zastosowały kilka trików podpatrzonych w filmach szpiegowskich - pozakładały plomby na okna i przesunęły chodniczki oraz drobne przedmioty tak, że osoba chodząca po mieszkaniu musiała je poruszyć. Nic to jednak nie pomogło. Wydawało się, że siła, która przenosiła lalkę, musi pochodzić ze środka.
Najgorsze jednak miało przyjść. Ciężka figurka na ich oczach uniosła się i rozbiła. Po poworcie z pracy Donna odkrywała na lalce ślady, które przypominały krew. W końcu lokatorki zaprosiły do mieszkania medium, które stwierdziło, że w mieszkaniu zmarła dziewczynka. 7-letnia Annabelle Higgins. Duch Anabelle zwyczajnie się nudził, wszedł w lalkę i zaczął nią przemieszczać się po całym mieszkaniu z nadzieją, że będzie mógł zostać. Dziewczęta się na to zgodziły.Wkrótce gorzko tego pożałowały. Anabelle zaatakowała ich przyjaciela, Lou, w którym lalka wywoływała wstręt. Poradził nawet dziewczynom, by się jej pozbyły. Lou został zatakowany podczas jednej z wizyt, kiedy razem z Donną usłyszeli hałas z jej pokoju. Lou poszedł to sprawdzić, ale wtedy zrobiło się cicho. Okazało się, że lalka leży na podłodze. Właśnie wtedy Lou złapał się za pieść i zaczął się dusić. Na jego piersi ukazały się liczne mocno krwawiące zadrapania po szponach.
Donna zaczęła szukać pomocy i właśnie wtedy trafiła na Eda i Lorreine Warrenów, byłego policjanta, eksperta od demonologii oraz jego żonę posiadającą ponoć dar kontaktu z zaświatami. Po wejściu do mieszkania Ed bardzo szybko poinformował, że duchy nie nawiedzają przedmiotów. Zły duch poruszał lalką, ale z calą pewnością nie był duchem dziecka.
Odprawiono egzorcyzmy i na tym nadprzyrodzone zjawiska w domu Donny i Angie się skończyły. Warrenowie zabrali zaś lalkę do siebie.Trafiła do specjalnego pokoju w domu Warrenów, gdzie składowali oni feralne i przeklęte przedmioty. Mówi się, że lalka nadal jest niebezpieczna, dlatego umieszczono ją w oszklonej gablocie, zawieszając obok plakietkę: "Nie otwierać".
Nie wiemy w jakim mieście rozegrała się cała historia, Warrenowie tego nie ujawnili. Czy w nią wierzyć? O tym musicie zadecydować sami.
ZAGADKA KSIĘDZA SAUNIERE'A

ZAGADKA KSIĘDZA SAUNIERE'A

W tej historii jest wszystko. Tajemnica, bajkowy skarb, spiski, zagadkowe zgony. Na temat księdza Sauniere'a można byłoby nakręcić film. Zwykły francuski ksiądz, który nagle staje się bajecznie bogaty... Wokół tej sprawy narosło wiele teorii... A tajemnica księdza Sauniere'a jest niewyjaśniona do dziś.
Kim w ogóle był Sauniere?
Bérenger Saunière urodził się 11 kwietnia 1852 roku w Montazels, jako pierwsze dziecko miejscowego burmistrza Josepha Saunière'a i jego żony Marguerity. Do Rennes-le-Château trafił za karę. Był księdzem niezdyscyplinowanym, który za nim miał wyższość przełożonych.
Rennes-le-Château było małą wioską w południowo-zachodniej Francji. Sauniere trafił tam w 1885 roku i był załamany tym, co zastał na miejscu. Zniszczony kościół i plebania, które nie nadawała się do zamieszkania...
Również i tej zapomnianej wiosce nasz bohater dał się ponieść. Podczas jednego z kazań nawoływał do poparcia odrodzenia monarchii, przez co znów został zawieszony. Jednak mieszkańcy Rennes-le-Château zdążyli polubić nowego proboszcza i na ich prośbę Sauniere został przywrócony do pracy w parafii.
Po powrocie ksiądz zakasał rękawy i zabrał się do odnowienia kościoła i plebani. Zatrudnił nawet gosposię. Była nią 18-letnia Marie Dénarnaud. Ksiądz zbierał pieniądze na remont kościoła. W końcu otrzymał dotacje od pewnej księżnej, która na remont podarowała 3000 franków, a kolejne 1400 przekazała rada miasta. W końcu można było się zabrać do pracy.
W trakcie pierwszy prac murarze odnaleźli skrytkę w połodze, w której znajdowało się pełno złotych monet. Ksiądz zdołał przekonać budowlańców, że to znalezisko nie było znaczące.
Właśnie wtedy zachowanie Sauniere'a się zmieniło. Widywano go wędrującego wokół wioski, jakby czegoś szukał. Stał się nierozłączny ze swoją gospodynią, Marie, która nawet zamieszkała na plebani wraz ze swoją matką. Parafianie i tak byli przekonani, że ksiądz i jego gosposia mają romans.
W końcu podczas przesuwania mównicy w kościele odnaleziono szklanką fiolkę. Okazało się, że na jej zawartość składają się trzy manuskrypty z podpisem Blanche de Castille" ( Blanka Kastylijska, XIII-wieczna królowa Francji, żona Ludwika VIII). Były to dwa dokumenty z biblijnymi wersetami oraz drzewo genealogiczne Dagoberta II, ostatniego z rodu Merowingów króla Austrazji - wczesnośredniowiecznej części Królestwa Franków. Okazało się również, że w miejscu odnalezienia manuskryptów znajduje się nikomu nieznany grób. Natychmiast wstrzymano pracę, a znalezisku Sauniere poinformował biskupa Carcassonne - Felixowi Billardowi, który polecił księdzu udać się do Paryża i to niezwłocznie, w celu rozszyfrowania pergaminów. Biskup podpisał również list polecający do rektora seminarium Saint Sulpice w stolicy kraju, opłacił podróż i cały pobyt. Przed swoim wyjazdem proboszcz spotkał się ze swoimi przyjaciółmi - ojcem Henri Boudetem i ojcem Antoine Gélisem, którym opowiedział o swoim odkryciu.
Okazało się, że obszerniejszy manuskrypt jest opisem spotkania Jezusa z Łazarzem w Betanii i pochodził z łacińskiej kopii Ewangelii według Św. Jana. Metoda zastosowana to zakodowania tekstu właściwego tzw. "Knight's Move", czyli sposób poruszania się konia (skoczka) po szachownicy. Po jej zastosowaniu można odczytać tekst:
"BERGERE PAS DE TENTATION
QUE POUSSIN TENIERS GARDENT LA CLEF
PAX DCLXXXI (681)
PAR LA CROIX ET CE CHEVAL DE DIEU
J'ACHEVE CE DAEMON DE GARDIEN
A MIDI POMMES BLEUES"
Polskie tłumaczenie:
"BRAK POKUSY
POUSSIN I TENIERS STRZEGĄ KLUCZA
POKÓJ 681
PRZEZ KRZYŻ I BOSKIEGO KONIA
ZWYCIĘŻAM STRAŻNIKA DEMONA
W POŁUDNIE NIEBIESKIE JABŁKA"
Drugi pergamin ("Mały Manuskrypt") opisywał fragmenty trzech ewangelii - Łukasza, Mateusza i Marka. Zakodowany napis odczytano układając w całość wszystkie różniące się od siebie litery, które były uniesione względem pozostałych a tekst po odszyfrowaniu był następujący:
"A DAGOBERT II ROI
ET A SION EST CE TRESOR
ET IL EST LA MORT"
Tłumaczenie:
"DAGOBERTA II KRÓLA
I SYJONU JEST TO SKARB
I JEST ON TAM MARTWY"
Po powrocie do Rennes-le-Château Sauniere zaczął się zachowywać jeszcze dziwniej. Mieszkańcy wioski zauważyli, że ksiądz w nocy odwiedza miejscowy cmentarz i rozkopuje groby wyraźnie czegoś szukając.
Nie sposób było również zauważyć, że ksiądz ma za dużo gotówki. Ksiądz rozbudował swój kościół. W 1900 roku na nazwisko swojej gospodyni kupił ziemię, na której powstała willa Betania i wieża Magdala, mieszcząca imponujących rozmiarów bibliotekę, oranżerię oraz ogród zoologiczny.
Rozbudowa i remont kościoła była co najmniej dziwna.... Wiernych wkraczających do świątyni witała figura diabła. Na głównym ołtarzu umieścił figurę Marii Magdaleny.
Tu właśnie powstają teorie spiskowe. Wiele znawców tej historii wierzy, że Sauniere odnalazł dowód na to, że Maria Magdalena była żoną Jezusa, która po ukrzyżowani męża wraz z dziećmi bądź dzieckiem uciekła właśnie do Rennes-le-Château. Pieniądze wciąz napływające do księdza miały pochodzić z samego Watykanu, który płacił księdzu za milczenie.
W tym samym niemawięcej czasie 31 października 1897 roku został zamordowany przyjaciel Sauniere'a proboszcz Coustaussa, Antoine Gélis. Zbrodnia nigdy nie została wyjaśniona. Jednak badacze twierdzą, że mordercą był sam Sauniere, a zabił dlatego, że Gelis był jego powiernikiem i doskonale znał prawdę i chciał ją wyjawić światu.
W końcu 17 stycznia 1917 zdrowy do tej pory Sauniere doznał wylewu i zmarł 22 stycznia. Po jego śmierci odnaleziono pokwitowanie za zamówienie trumny dla Sauniere'a z datą 12 stycznia.
Wiemy też, że tuz przed śmiercią Sauniere'a został ściągnięty do niego Jeana Rivière, by udzielił mu ostatniego namaszczenia i wyspowiadał go.
Po wyjściu z pokoju konającego Riviere wyznał, że nie udzielił Sauniere'owi rozgrzeszenia. Do swojej śmierci ten ksiądz miał już nigdy więcej się nie uśmiechać.
Marie Dénarnaud chciała wyznać Noelowi Corbu, któremu sprzedała willę Betanie, prawdę o tym, co znalazł Sauniere. Nie zdążyła. Zmarła nagle w 1953 roku. Przed śmiercią wypowiedziała trzy słowa: Pain, Sel, Vase. Do dziś nie udało się ustalić, co miała na myśli umierająca kobieta.
Czy Sauniere faktycznie odnalazł dowód na to, ze Maria Magdalena była żoną Jezusa? A ich dzieci do przodkowie dynastii Meorewingów? Co takiego ten francuski ksiądz wyznał na łożu śmierci zmieniając niewyobrażalnie swojego spowiednika? Czy Sauniere faktycznie był w posiadaniu tajemnicy, która mogła zniszczyć kościół katolicki?
Tego nie wiemy. Tajemnica poszła do grobu wraz ze śmiercią Marie Dénarnaud. Jednak sama tajemnica wciąż żyje i zatacza swoje koła...
Tajemnice Fatimskie

Tajemnice Fatimskie

Od 13 maja do 13 października 1917 roku w małej wiosce Fatimie, trójka dzieci miała być świadkami objawienia Matki Boskiej. Maryja przekazała im trzy tajemnice. Dwie pierwsze zostały ujawnione bardzo szybko. Trzecia tajemnica miała zostać ujawniona po roku 1960, jednak świat o jej treści dowiedział się dopiero w roku 2000. I to właśnie ona wzbudza największe kontrowersje. Niektórzy badacze uważają, że nie została w pełni ujawniona, inni, że istnieje czwarta tajemnica...
Trzecia tajemnica fatimska mówi o białym kapłanie, który pada martwy na ziemię wśród umęczonych ciał. Wydarzenie to przypisuje się zamachowi na Jana Pawła II, który miał miejsce 13 maja 1981 roku. Swoje ocalenie papież przypisał wstawiennictwu Matki Boskiej.
Fakt jest, jednak taki, że tajemnica miała zostać ujawniona po roku 1960. Wiemy, że między rokiem 1958, a 1959 z jej treścią zapoznał się papież Jan XXIII. Sam Jan XXIII miał powiedzieć, że tajemnica nie dotyczy jego pontyfikatu. Są świadkowie, którzy twierdzą, że papież był wstrząśnięty po przeczytaniu tekstu. Inni twierdzą, że nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia.
Wiemy, jednak że papież zredagował osobista notatkę, którą umieścił w kopercie z tajemnicą, która do końca jego życia spoczywała w szufladzie biurka w swojej sypialni.
Oczywiście, gdy nadszedł rok 1960, panowało ogólne przekonanie, że trzecia tajemnica fatimska zostanie wkrótce ujawniona. Jak wiemy, tak się nie stało.
Ani Paweł VI, ani Jan Paweł I, nigdy nie wspominali o tajemnicy. Wiemy, że Jan Paweł II przeczytał tekst tajemnicy i zezwolił, by z jej treścią zapoznał się kardynał Ratzinger, czyli późniejszy Benedykt XVI. Jej treść została ujawniona dopiero w 2000 roku.
Jedyny żyjący świadek objawień, czyli siostra Łucja miała twierdzić, że przez nie ujawnienie tajemnicy Bóg będzie karał świat.
Co ciekawe, choć wiemy, że Jan XXIII był w posiadaniu tajemnicy do końca swojego życia, to oficjalna wersja głosi, że spoczywała ona bezpiecznie w watykańskich archiwach. Być może chodziło o dwa różne teksty.
Są zresztą świadkowie, którzy twierdzą, że tekst, który napisała siostra Łucja, a tekst który znajduje się w Watykanie, to dwa różne teksty.
Siostra Łucja spisała trzecią tajemnicę 3 stycznia 1944 roku. jej treść miała być tak straszna, że Łucja przez dwa miesiące chorowała i nie mogłą w pełni spisać jej treści, aż wreszcie 2 stycznia 1944 roku ukazała jej się ponownie Matka Boska. Informacja o tym, że tajemnica została spisana została przekazana do Watykanu 9 stycznia.
Niektórzy badacze twierdzą, że w rzeczywistości trzecia tajemnica do dwa teksty. Jeden zawiera opis wizji, które widziała Łucja, a drugi to słowa Matki Boskiej, która te wizje wyjaśnia.
Biskup Venancio, który 1 marca 1957 roku przekazał tajemnicę nuncjuszowi apostolskiemu, twierdził, że tajemnica została zapisana na niewielkiej kartce, a jej treść liczyła sobie około 25 linijek. Tymczasem tekst przechowywany w Watykanie liczy sobie 62 linijki.
Wiemy, że Łucja zapisała tajemnice na jednej kartce papieru. Tak twierdzą świadkowie. Informacja ta nie została nigdy zakwestionowana. Wiemy, też że Łucja miała pisać tekst również w swoimi notatniku, o czym ona sama zresztą mówiła. Co więc stało się z tym tekstem z notatnika? To własnie on spoczywa w Watykanie. Gdzie jest więc tekst, który widział biskup Venancio?
Zagmatwane, prawda?
Prawdopodobnie tekst Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej nie został ujawniony w pełni.I na pewno nie dotyczy zamachu na Jana Pawła II, który nie padł martwy pośród umęczone ciała. Sam tekst ujawniony w 2000 roku nie jest też na tyle straszny, by Łucja miała problem z jego spisaniem i chorowała.
Co więc tak naprawdę skrywa Trzecia Tajemnica Fatimska?
Ostatni świadek objawień, siostra Łucja, zmarł w 2005 roku. Od niej, więc niczego już się nie dowiemy. Zresztą i za jej życia byłoby to trudne. Często była bowiem nazywana więźniem Watykanu...
Rysunki z Nazca

Rysunki z Nazca

Był rok 1926. Grupa naukowców prowadzących badania na płaskowyżu Nazca. Podczas przerwy kilkoro z nich weszło na pobliski szczyt. To co ukazało się im oczom bardzo mocno ich zdziwiło. Okazało się, że relacje pochodzące od pilotów i pasażerów samolotów nie są przesadzone. Na płaskowyżu Nazca wyraźnie było widać plątaninę lin, które układały się w rysunki....
W południowo-wschodnim Peru znajduje się niezwykła pustynia, na której z lotu ptaka widać wiele wspaniałych rysunków różnych zwierząt, ale nie tylko. Zostały one stworzone przez Indian Nazca między rokiem 300 p.n.e. a 900 n.e.
Co ciekawe te rysunki można zobaczyć w pełnej krasie tylko i wyłącznie z dużej wysokości, np. wchodząc na pobliskie szczyty lub podczas lotu samolotem albo balonem.
Najbardziej frapującym pytaniem jest to po co te rysunki zostały stworzone? Dlaczego można im się przyjrzeć tylko z lotu ptaka? I jak powstały?
Pierwszy krok w kierunku wyjaśnienia tej tajemnicy uczynił Paul Kosok, amerykański archeolog, który zainteresował się całą sprawą. Przeleciał samolotem nad pustynią, by stwierdzić, że pustynia skrywa naprawdę wielką tajemnicę. Niestety okres, kiedy rozbudziło się jego zainteresowanie całą sprawą, nie był najlepszy. Był rok 1940, II wojna światowa trwała w najlepsze i na razie nic nie wskazywało na to, by szybko mogła się skończyć, więc Kosok wrócił do USA.
Jednak wojna się skończyła i Kosok o pomoc poprosił austriacką archeolog Marię Reich.
Ta kobieta wykonała ogromną pracę, która do dnia dzisiejszego pomaga naukowcom w pracach nad rysunkami z Nazca. Reich stworzyła katalog rysunków.
Jednak odpowiedzi na pytanie po co powstały rysunki wciąż nie ma. Tu pojawiają się teorie fantastyczne.
Erich von Daeniken twierdzi, że rysunki zostały wykonane przez kosmitów, a służyć miały za ich lądowisko. Pamiętać, jednak należy, że ten sam Daeniken to twórca teorii, iż kosmici stworzyli ludzi po to, byśmy wydobywali im złoto. To również on twierdzi, że piramidy w Egipcie są dziełem kosmitów. Jego teorie należy, więc traktować z dużym dystansem.
Maria Reich zdecydowanie potępiła Daenikena. Jej teoria ma ogromne poparcie wśród naukowców. Reich twierdzi, że rysunki mają związek z astronomią. Wskazują one ruchy gwiazd, słońca i księżyca na niebie. Jednak ta hipoteza najprawdopodobniej również nie jest trafna. Badania przeprowadzone przez National Geographic Society w 1968 r. wykazały, że część z linii rzeczywiście wykazuje pewną zbieżność z układem gwiazd na niebie dwa tysiące lat temu. Więc znowu mamy problem. Obliczenia komputerowe przeprowadzone przez dr Geralda Hawkinsa w 1973 r. oraz przez profesora Aveniego w 1982 r. potwierdziły te wyniki.
Czym są te niezwykłe rysunki?
Może mają one znaczenie symboliczne? A może religijne? Może indianie Nazca traktowali te rysunki, jak współczesny człowiek swoje świątynie?
Być może odpowiedzi na te pytania nie poznamy nigdy. Sami jednak przyznacie, że rysunki z Nazca są naprawdę fascynujące.
EKSPERYMENT FILADELFIA

EKSPERYMENT FILADELFIA

To jedna z najbardziej tajemniczych spraw II wojny światowej. Co ciekawe, nie ma pewności, czy Eksperyment Filadelfia naprawdę się odbył. Czy jest to zwykły mit? A może głęboko ukrywana prawda, która wypłynęła jakimś cudem na światło dzienne? Oto historia Eksperymentu Filadelfia.
28 października 1943 na okręcie USS Eldridge, który stacjonował właśnie w bazie w Filadelfii miał mieć miejsce niezwykły eksperyment naukowy. Miał on na celu dowieść istnienia i zbadać właściwości jednobiegunowego pola magnetycznego. Teorię tą miał opracować sam Albert Einstein. W przygotowaniach do eksperymentu miał uczestniczyć wlaśnie Einstein i słynny Nikola Tesla, co jest nieprawdą. Tesla nie mógl uczestniczyć w tym eksperymencie, gdyż zmarł w styczniu 1943 roku.
Na pokładzie USS Eldridge rozlokowano maszyny, które następnie wygenerowały jednobiegunowe pole magnetyczne. Okręt został spowity zielonkawą mglą, by następnie zniknąć na oczach obserwujących całe zdarzenie.
Przez kilka godzin USS Eldridge pozostawał poza kontrolą wojska. Nie wysyłał żadnych sygnałów. Co ciekawe w trakcie swojej nieobecności w Filadelfii okręt pojawi się w... Norfolk.
Po kilku godzinach USS Edlridge znów pojawił się w bazie wojskowej w Filadelfii.
Co stało się z załogą okrętu? Część z nich w wyniku teleportacji zginęła. I ciała stopiły się z częściami metalowymi na okręcie. Niektórzy stracili kończyny. Ci, którzy przeżyli wkrótce postradali zmysły i często samoistnie mieli się teleportować. Nikt nie wyszedł z tego eksperymentu cało.
Teraz najważniejsze pytanie. Jakim cudem tak tajny eksperyment wyszedł na światło dzienne? Ano wszystko dzięki niejakiemu Alfredowi Bielkowi, który miał być naocznym świadkiem całego zdarzenia. Bielek był członkiem załogi innego okrętu SS Andrew Furuseth, który w chwili eksperymentu stacjonował obok USS Eldridge.
Relacje samego Bieleka należy traktować ze sporym dystansem. On sam twierdził, że jest podróżnikiem w czasie.
Rząd USA zaprzeczył oczywiście całej sprawie twierdząc, że USS Eldridge pamiętnego dnia nie stacjonował w Filadelfii. Okręt, owszem, brał udział w badaniach naukowych, ale nie tak fantastycznych, jak to miało miejsce podczas Eksperymentu Filadelfia.
Z drugiej, jednak strony po co rząd wydaje specjalne oświadczenie, by zdementować zwyczajne bajki, jak to sam określił? Skoro to zwykła bajka stworzona w jakimś chorym umyśle to po co w tej sprawie głos zabiera rząd USA?
Warto również wspomnieć dalsze losy okrętu USS Eldridge.
W 1951 roku okręt został przekazany Grecji, gdzie służył, jako HS LEON. Co ciekawe dane statku nie zgadzały się w pewnych miejscach. Chodzi o dane o pełnej wyporności, ciężaru, itd. w chwili kiedy okręt został stworzony i w chwili, gdy został przekazany Grecji. W 1999 roku okręt został sprzedany na złom.
Czy Eksperyment się odbył? Należy pamiętać, że Bielek nie był jedynym świadkiem tamtych wydarzeń, a Einstein pracował w tamtym okresie dla wojska USA.
Ocene sytuacji pozostawiam Wam. Ja myślę, że na USS Eldridge stało się coś naprawdę dziwnego....
Roswell

Roswell

Incydent w Roswell stał się początkiem ery UFO na całym świecie. Zatajanie faktów, mataczenie, ukrywanie dowodów stało się początkiem tajemnicy, która trwa po dziś dzień. Czy w Roswell naprawdę rozbił się statek pozaziemski?
8 lipca 1947 roku pułkownik William Blanchard, komandor grupy 509. poinformował media, że na jednej z farm niedaleko Roswell odnaleziono wrak latającego dysku. Właścicielem farmy był William Brazel, który po odnalezieniu szczątków poinformował o tym miejscowego szeryfa, George'a Wilcoxa.
Właśnie wtedy rozpoczęło się prawdziwe pandemonium. Jeszcze tego samego dnia pojawiły się informacje, że oświadczenie Blancharda było nieprawdziwe. Z samym Blanchardem nie można się było skontaktować. Wojsko twierdziło, że w Roswell rozbił się balon meteorologiczny. I na tym temat się skończył. Nie udzielano więcej informacji. Nad Roswell zapanowała zmowa milczenia.
Świadkowie, jednak nie zapomnieli o tym, co widzieli. A było ich całkiem sporo, w tym wielu szanowanych członków społeczności w Roswell. Na podstawie ich zeznań odtworzono wydarzenia z 1947 roku. Najważniejszą rolę odegrali dwaj mężczyźni, szeryf George Wilcox oraz major Jesse Marcel.
Przyjrzyjmy się, więc tej fascynującej historii.
2 lipca 1947 roku około 22 Dan Wilmot, sprzedawca artykułów żelaznych w Roswell, wraz z żoną był świadkiem czegoś niezwykłego. Obydwoje zobaczyli na niebie duży, jarzący się przedmiot, który z bardzo dużą predkością przeleciał w kierunku północno-zachodnim. Po niecałej minucie obserwacji obiekt zniknał.
Niewięcej w tym samym czasie William Brazel w miejscowości Corona, usłyszał potężny huk. Następnego dnia pan Brazel odkrył, że coś rozbiło się na jego farmie.
6 lipca Brazel pojawia się u szeryfa Roswell Wilcoxa, któremu pokazuje fragmenty "czegoś". co rozbiło się na jego farmie. Szeryf o dziwnym znalezisku informuje wojsko. Jeszcze tego samego dnia w Roswell pojawia się major Jesse Marcel.
Marcel odkrywa, że metal z szczątków na farmie ma dość osobliwą ceche. Jest odporny na wszelkie zagniecenia. Na polu znajduję się ponoć ciała członków załogi statku. Miał je widzieć również szeryf Wilcox.
7 lipca ostatnie szczątki rozbitego statku zostają zabrane z Roswell.
8 lipca zostaje zwołana konferencja prasowa, na której wojsko informuje, że w Roswell rozbił balon meteorologiczny. Przedstawicielom prasy pokazuje się nawet szczątki owego balonu. Nie są to, jednak te szczątki, które odnaleziono na farmie Brazela. Ktoś usilnie stara sie zataić prawdę.
Wiemy, że większość szczątków wraz z rzekomymi ciałami obcych zostało przetransportowanych do bazy Bazy Wright-Patterson.
To co w tamtych dniach działo się w Roswell dobrze zapamiętała córki szeryfa, Phyllis i Elizabeth.
Phyllis po latach wspominała, że jej ojciec nigdy nie wierzył w oficjalną wersję. Jej siostra Elizabeth opowiadała, że żona Wilcoxa przez całe lata nie mówiła o tamtym lecie w 1947 roku. Zarówno ona, jaki i jej mąż za wszelką cene unikali tematu. Nie wolno było im o tym mówić.
Wnuczka szeryfa, Barbara opowiadała, że babcia w sprawie Roswell bardzo się przed nią otworzyła. Barbara opowiadała, że jej dziadkom grożono w tej sprawie. Sam szeryf Wilcox bardzo się zmienił tamtego lata i nigdy nie byl już takim samym człowiekiem.
Syn majora Marcela również zachował pewne wspomnienia. Jesse Marcel Junior twierdził, że jego ojciec przywiózł tamtego lata do domu dziwny metal, który po zgięciu od razu się prostował i wyglądal tak, jakby nigdy nie został zgięty.Jednak majorowi Marcelowi również grożono. I on sam o tym, co się wtedy działo opowiedział synowi, na krótko przed śmiercią.
Nie zapominajmy, jednak o rzekomych ciałach obcych. Są świadkowie, którzy potwierdzają, że je widzieli.
Melvin E.Brown, który w 1947 był sierżantem widział ciała obcych. Fakt ten wyjawił dopiero na łożu śmierci. Twierdził, że obcy byli niewielkiego wzrostu, mieli duże głowy, a ubrani byli w kombinezony, a ich skóra miała pomarańczowe zabarwienie.
Również Walter Haut, który wówczas był pułkownikiem na łóżu śmierci wyjawił swoją wiedzę.Testamtent Hauta został upubliczniony w rok po jego śmierci.Opisane jest w nim, że znaleziono UFO oraz kosmitów, a historia z balonem miała być tylko przykrywką. Haut wyjawił również informacje, że owego lipcowego dnia 1947 roku przeszukiwano nie tylko farmę Brazela, ale i inne miejsca. Jednak publiczna uwaga skupiła się na głównym znalezisku, które znajdowało się właśnie na farmie Brazela.
Należy również pamiętać o samym Brazelu, który w chwili znalezienia szczątków nie był sam. Miał być z nim jego syn Vernon, który wówczas miał 8 lat. Vernon całe swoje życie uciekał przed opowiedzeniem historii z tamtego okresu. Na podstawie zeznań Loretty Proctor (sąsiadki Maca Brazela), której syn przyjaźnił się z Vernonem, wiemy że syn Brazela popełnił samobójstwo w wieku 20 lat. Cokolwiek widział w 1947 roku zmieniło go nieodwracalnie.
Ja sama uważam, że cokolwiek rozbiło się w Roswell na pewno nie było balonem meteorologcznym. Jeśli macie swoje zadanie zapraszam do dyskusj
Atlantyda

Atlantyda

Nic tak nie pobudza ludzkiej wyobraźni, jak ta legendarna wyspa. Słyszał o niej chyba każdy, a jej poszukiwania trwają od 2000 lat. Na Waszą prośbę przybliżę niesamowitą historię Atlantydy, jednej z największych zagadek ludzkości.
Zdecydowana większość naukowców jeszcze w XIX wieku wierzyła, że Atlantyda to mit. Wszystko zmieniło się pod koniec XIX wieku, kiedy to Heinrich Schliemann odkrył legendarną Troję na podstawie dzieł Homera. Wtedy świat nauki uwierzył, że Atlantyda może być czymś większym niż mit.
Atlantydę, jako pierwszy opisał grecki filozof Platon, który jako źródło podał tradycję ustną w rodzinie Solona, ateńskiego męża stanu i poety.
Solon miał z kolei historię o Atlantydzie usłyszeć od egipskich kapłanów.
Jak Platon opisuje Atlantydę? Zacznijmy od jej położenia, które Platon opisał. Atlantyda miała leżeć za Słupami Heraklesa. Współcześni historycy twierdzą, że chodzi tutaj o Gibraltar, choć nie są oni jednomyślni. Atlantyda miała być wyspą większą od Libii i Azji razem wziętych (pamiętajmy, że Libia to dla Platona niewielka prowincja Afryki, a Azja to w rzeczywistości niewielki kawałek tego kontynentu).
Według Platona Atlantyda miała być cudowną wyspą, która dostarczała swoim mieszkańcom wszelkich dobrodziejstw. Zaawansowanie jej mieszkańców miało być ogromne, ale mimo tego Ateńczycy zdołali pokonać mieszkańców Atlantydy.
Wyspa miała zostać pochłonięta przez morze w ciągu jednej nocy, ale część jej mieszkańców udało się uratować. Ich potomkami mają być np. Majowie.
Do roku 1920 ukazało się ponad 1200 różnego rodzaju publikacji na temat legendy Atlantydy. Tekst Platona został rozłożony na czynniki pierwsze wiele razy. Obecnie świat naukowy do samego tekstu, jak i istnienia Atlantydy jest nastawiony sceptycznie. Zawsze znajdą się, jednak tacy, którzy wierzą w tą zaginioną wyspę i wciąż jej poszukują.
A trzeba Wam wiedzieć, że rzekomą Atlantydę odnaleziono już wielokrotnie.
Jako pierwszą za Atlantydę uważaną... odkrytą przez Kolumba Amerykę. Szybko jednak tą tezę zarzucono z tej prostej przyczyny, iż Ameryka nie znajdowała się pod wodą.
Skupiono się również na dacie. Platon opisywał, że Atlantyda zatonęła około 9500 lat p.n.e. Cześć badaczy twierdzi, że Platon mógł pomylić się co do daty i w rzeczywistości Atlantyda zatonęła 950 lat przed naszą erą. Pamiętajmy, że w okresie, kiedy Platon datuje zatonięcie Atlantydy, na ziemi wciąż panowała epoka lodowcowa. Jak więc mogła się rozwinąć tak zaawansowana cywilizacja, za jaką uważa się Atlantów?
Jednocześnie na tamten okres datuje się słynny biblijny potop. Wiemy, że w tamtym czasie Grecje spustoszyły wielkie trzęsienia ziemi, które spowodowały niemal wyginięcie Greków. Czy mogło dojść do jakiejś większej katastrofy, która doprowadziła do upadku Atlantydy?
Skupmy się, jednak na tym gdzie Atlantyda mogła się znajdować. Jak już pisałam w pewnym momencie uważano, że mogła być to Ameryka.
Uczeni skupili się również na greckiej wyspie Thera, na której wciąż odnajdujemy fascynujące relikty przeszłości. Na tej wyspie około 1500 r,p.n.e znajdował się wulkan, który właśnie wtedy wybuchł pozostawiając na wodzie niewielki fragment wyspy. Skutki tego wybuchu odczuła Kreta, która od Thery oddalona była o 100 km. Ale wyspa nie zatonęła w całości, jak Atlantyda, więc odrzucono tą hipotezę.
W 2004 roku świat dowiedział się, że znów odkryto Atlantydę. Tym razem z pomocą przyszła nowoczesna technologia. Niemiecki fizyk Rainer Khunik na zdjęciach satelitarnych bagien w Marisma de Hinjos w Hiszpani odkrywa ślady starożytnego miasta, w którym można rozpoznać opisywaną przez Platona Atlantydę. Jednak Atlantyda miała być wyspką. Kolejna teza upada.
Niektórzy badacze uważają, że Atlantyda może być Troją, Syberią albo Sri Lankę.
Lata mijają, a my wciąż nie wiemy, gdzie znajduje się Atlantyda. Może to, jednak mit? Legenda, którą Platon stworzył, by podbudować morale Greków? Pamiętajmy, jednak, że Atlantyda istniała również w mitologii starożytnego Egiptu, więc ów mit naprawdę mógł nie być mitem. Może gdzieś pod wodami Oceanu Atlantyckiego Atlantyda wciąż czeka na swoje odkrycie...
KTO ZABIŁ KENNEDIEGO?

KTO ZABIŁ KENNEDIEGO?

John Fitzgerald Kennedy był 35 prezydentem Stanów Zjednoczonych i wiele wskazywało na to, że będzie nim na drugą kadencję. Miał żonę, którą Amerykanie kochali i naprawdę słodkie dzieciaki. I wszystko zmieniło się w Dallas. 22 listopada 1963 roku prezydent Kennedy umiera w wyniku ran postrzałowych. Sprawcę złapano jeszcze tego samego dnia. Mamy rok 2015 i wciąż nie wiemy kto tak naprawdę zabił Kennediego. Teorii spiskowych jest bez liku, a odpowiedzi na pytania brak.
Rzekomym sprawcą miał być Lee Harvey Oswald, który dwa dni po aresztowaniu, czyli 24 listopada 1963 roku został zamordowany przez Jackiego Ruby, gangstera i właściciela nocnego klubu, który nie chciał patrzeć na cierpienie Jackie Kennedy, więc postanowił zabić Oswalda. Tak przynajmniej tłumaczył swój czyn.
Już 29 listopada 1963 roku została powołana komisja Warrena, która miała zbadać okoliczności zamachu. Jej końcowy raport delikatnie mówiąc, kupy się nie trzyma. Według Komisji Oswald zabił prezydenta i działał sam. Wszystkie trzy strzały miały paść ze składnicy książek, w której pracował Oswald. I właśnie tutaj naradza się teoria magicznej kuli. Tak, dobrze przeczytaliście, magicznej kuli. Dlaczego magicznej? Ano dlatego, że owa kula najpierw raniła bardzo poważnie gubernatora Texasu, Conallego, a potem gwałtownie zmieniła kierunek i wbiła się w mózg prezydenta Kennediego powodując śmierć.
Komisja Warrena zignorowała całkowicie całą listę dowodów przemawiających za tym, że po pierwsze strzałów padło więcej, po drugie to prawdopodobnie nie Oswald zabił prezydenta, po trzecie sprawców było przynajmniej dwóch.
Już śpieszę wyjaśnić wam te zawiłości, a mam szczerą nadzieje, że zrobię to tak, że niczego nie poplątam, a Wy coś z tego zrozumiecie.
Prawdopodobnie najważniejszym świadkiem przeczącym teorii trzech strzałów i Oswalda, jako sprawcy, jest niejaki James Tague. James w chwili zamachu przebywał u wylotu tunelu Dealey Plaza. Tague został zraniony kawałkiem betonu pochodzącym od krawężnika, w który chwile wcześniej uderzyła kula. Żeby było śmieszniej ta kula miała następnie zawrócić i siać swoje magiczne sztuczki w samochodzie prezydenta. Ów krawężnik jeszcze tego samego dnia został zabrany przez FBI. Gdzie się podział? Nie wiadomo.
Komisja Warrena nie wzięła nawet pod uwagę zeznać Tague, które w sposób oczywisty niszczą raport komisji.
Kolejnym ważnym dowodem niszczącym raport komisji jest amatorskie nagranie z momentu zamachu, którego autorem jest Abraham Zapruder. Ów film jest bardzo często pokazywany w różnych dokumentach o zamachu na Kennediego, więc być może mieliście okazje go zobaczyć, a jeśli nie to prawdopodobnie jest ono na youtube.com Na nagraniu bardzo wyraźnie widać, że Kennediego trafiła kula wystrzelona z przodu, podczas gdy Komisja Warrena upierała się, iż wszystkie strzały padły z tyłu.
Mamy też pewną listę osób, które mogłyby pomóc w wyjaśnieniu zamachu. Chyba największą zagadką jest Babushka Lady. Do dnia dzisiejszego nie wiadomo kim była, a tak się składa, że nagranie, które nakręciła w chwili zamachu byłoby koronnym dowodem w śledztwie. Kobieta znajdowała się bowiem bardzo blisko samochodu prezydenta. Niestety mimo poszukiwań kobiety, nigdy jej nie znaleziono.
Kolej na Człowieka o ciemnej karnacji. W momencie przejazdu limuzyny Człowiek wykonuje hitlerowskie pozdrowienie, co niemal dokładnie styka się w czasie z pierwszym strzałem.
W pobliżu Człowieka z ciemną karnacją znajduje się kolejny tajemniczy osobnik, Człowiek z parasolką. Jest to dość dziwnego bo nie pada, na niebie nie ma ani jednej chmurki, a słońce nie jest na tyle mocne, by chować się pod parasolem. A jednak człowiek ów trzyma parasol, a w chwili gdy go otwiera pada kolejny strzał. Człowiekiem z parasolką jest prawdopodobnie Steven Witt, człowieka z ciemną karnacją nie udało się zidnetyfikować. Po zamachu, kiedy na ulicy panował kompletny chaos i wszyscy biegali, ci dwa spokojnie siedzieli sobie na trawce i nawet nie zostali spisani potem przez policjantów.
Kilka rzeczy możemy, jednak stwierdzić z całą pewnością. Na pewni padły cztery strzały i to z dwóch różnych miejsc. Żadna kula na świecie nie jest w stanie wykonywać takich akrobacji o jakie posądzała ją Komisja Warrena.
Jeden strzał padł prawie na pewno ze słynnego Trawiastego Pagórka. Zbyt wiele osób słyszało, że strzał padł właśnie stamtąd. Analiza amatorskich filmów z miejsca zamachu i zeznać świadków wskazuje, że jeden ze sprawców prawie na pewno strzelał z trawiastego pagórka, gdzie o dziwo prawie w ogóle nie było widzów, a prawie wszędzie gdzie się tylko dało się oni znajdowali.
Badacze twierdzą, że dziwne zachowanie Człowieka z ciemną karnacją i Człowieka z parasolem w rzeczywistości było znakami dla potencjalnych zamachowców.
Jim Garrison, były prokurator, który przeprowadził własne dochodzenie w tej sprawie, stwierdził, ze Oswald był Kozłem ofiarnym. Ktoś inny zabił Kennediego i był to spisek.
Kto pociągnął za spust? Kto zorganizował całe przedsięwzięcie?
Tu teorii mamy bez liku. O udział w zamachu oskarżano Castro, czyli komunistycznego przywódcę Kuby, zastępce Kennediego wiceprezydenta Jonhsona, mafię, Związek Radziecki, służby specjalne USA, czyli CIA, FBI itd.
Naprawdę mogę to wszystko przytaczać, ale nie ma to sensu, gdyż nie istnieje żaden dowód, który przechyliłby czarę na czyjąś strone. Jedno jest pewne. Ktoś zabił prezydenta Kennediego, nie był to Oswald Być może kiedyś dowiemy się prawdy.
Mary Celeste

Mary Celeste

Zagadka tego statku od wielu lat pobudza wyobraźnie badaczy i poszukiwaczy spisków. Na stałe zapisała się w kanonie morskich legend. Istnieje naprawdę duże prawdopodobieństwo, że tak naprawdę nigdy nie dowiemy się, co stało się na Mary Celeste. Warto jednak poznać losy tego statku bo to jedna z ciekawszych niewyjaśnionych zagadek historii.
Wszystko zaczęło się tak naprawdę w dniu wypłynięcia Mary Celeste z portu w Nowym Jorku. Nie jest znana dokładna data tego wydarzenia. Jedne źródła podają iż był to 5 listopad, a drugie, że 7 listopad 1872 roku. Na pokładzie znajdowało się 8 członków załogi, a także dwoje pasażerów: żona i córka kapitana Mary Celeste, Benjamina Briggsa. Na statku znajdowało się 1701 beczek spirytusu.
4 grudnia inny statek Dei Gratia dostrzegł Mary Celeste. Ponieważ Mary Celeste płynęła lekko przechylona, kapitan Dei Gratii postanowił podpłynąć bliżej. O godzinie 13 zanotował w dzienniku pokładowym położenie Mary Celeste. Grupa marynarzy udała się na Mary Celeste. Zauważyli oni, że jeden z żagli jest podarty, a na pokładzie nie było nikogo. Sam statek był w dobrym stanie, który umożliwiał dalszy rejs.
Jednak ładownia była zalana wodą do wysokości 1 metra, a wejście do niej było wyrwane. Znaleziono zniszczony kompas i zegar okrętowy. Odkryto brak przyrządów nawigacyjnych i dokumentów okrętowych, a także kilku książek potrzebnych do nawigacji. Wszystkie ślady wskazywały na to, że statek natknął się na sztorm. Brakowało również jednej łodzi ratunkowej. Na statku wciaż znajdowały się zapasy żywności i pitnej wody. Okazało się, jednak że ciężki żelazny piec do przygotowania posiłków był lekko przesunięty.
Część żagli Mary Celeste była przymocowana prawidłowo, jednak część nie była jeszcze rozstawiona, co wskazywałoby na to, że marynarze byli w trakcie stawiania żagli, gdy stało się coś nieoczekiwanego.
Najbardziej zaskakującym faktem było to, że koło sterowe nie było w prawidłowy sposób zablokowane, zaś w miejscu brakującej szalupy odnaleziono dziwne ślady, tak jakby część przymocowań została porąbana tasakiem. Choć nie odnaleziono żadnych śladów walki to pod łóżkiem kapitana znaleziono szablę ze śladami krwi.
Dei Gratia odholowała statek do Genui, gdzie podczas rozładunku odkryto, że 9 beczek spirytusu jest pustych.
Co stało się na Mary Celeste? Już od wielu lat krążą różne teorie co do losów załogi feralnego statku.
Bardzo szybko, bo już podczas śledztwa prokurator generalny Giblartaru, Flood doszedł do wniosku, ze to załoga Dei Gratii podstępem przejęła statek i zabiła załoge. Żadne argumenty przeczące temu przebiegowi wydarzeń do niego nie docierały. Sąd dał wiarę marynarzom Dei Gratii.
W 1884 roku popularne czasopismo Cornhill Magazine, opublikowało "Oświadczenie J. Habaku Jephsona". Miał to być naoczny świadek wydarzeń na Mary Celeste. Mężczyzna twierdził, że był lekarzem i wraz z dwoma innymi mężczyznami stanowili nie zapisanych pasażerów statku. Jepson twierdził, że pewnego dnia zaginęła żona i córka kapitana Briggsa, który z żalu popełnił samobójstwo. Dowodzenie nad statkiem przejął pierwszy oficer, co wzbudziło jednak bunt. Czlonkowie załogi zostali zamordowani, a sam Jepsen miał cudem przeżyć. Wkrótce redakcja gezety opublikowała oświadczenie, że is cały ten list był tylko fikcją literacką, jednak wielu ludzi wciąż wierzy w taką wersje wydarzeń.
Dzisiejsi badacze skłaniają się ku teorii, iż załoga Mary Celeste wyczuła woń spirytusu i w pośpiechu opuściła statek, gdyż w tamtych czasach miało miejsce wiele wybuchów właśnie przez spirytus. Nie wyjaśnia to jednak wielu innych faktów, taki ja to, że przecież Mary Celeste z nieznanych przyczyn zboczyła z kursu o 400 mil.
Powstało wiele teorii fantastycznych" załoga miała zostać pożarta przez rekiny, porwana przez UFO, a na samej Mary Celeste ciążyła klątwa.
Na początku w 1873 roku na plaże w Hiszpanii morze wyrzuciło dwie szalupy ratunkowe. W jednej z nich znajdowały się w zwłoki mężczyzny ściskającego amerykańską flagę, zaś w drugiej zwłoki sześciu niezidentyfikowanych mężczyzn. Uznano, że są to ofiary z Mary Celeste. Jednak wśród ofiar nie było ciała dziecka ani kobiety. Żadne badania nie potwierdziły również tej teorii.
Być może kiedyś dowiemy się, co stało się na Mary Celeste, jednak jest to mało prawdopodobne.
Zamach w Oklahomie

Zamach w Oklahomie

Do 11 września 2001 roku był uznawany za najbardziej krwawy zamach w historii Stanów Zjednoczonych. I choć teoretycznie sprawcę złapano i ukarano to wciąż zamach w Oklahomie budzi ogromne kontrowersje. Więcej mamy pytań niż odpowiedzi.
19 kwietnia 1995 roku w Oklahomie miał miejsce zamach terrorystyczny. Krótko po godzinie 9 pod budynkiem federalnym Alfreda P. Murraha wybuchł samochód ciężarowy, w którym znajdowało się 2,5 tony ładunków wybuchowych. Wybuch uszkodził budynek. Zginęło 168, a ponad 800 zostało rannych.
Jeszcze tego samego dnia zatrzymano sprawcę. Był nim 26-letni Timothy James McVeigh. Aresztowano go z powodu posiadania nielegalnej broni. Znaleziono przy nim kartkę z napisem : "TNT (trotyl), 5 dolarów za sztukę. Potrzebuję więcej".
Ta karteczka od razu powiązała McVeigha z zamachem. McVeigh przyznał się do winy i wyjawił szczególy zamachu, który miał być odwetem za tzw. incydent Waco (doszło do niego w 1993 roku, kiedy zdelegalizowano sektę Dawidianów zginęło 76 osób w tym 21 dzieci).
I choć śledczy mieli sprawcę to sytuacja się komplikowała. Zebrano ponad 3 tony akt, przesłuchano 28 tysięcy osób. Sędzia wydał werdykt. Kara śmieci. 11 czerwca 2001 roku wyrok wykonano.
Narastały jednak wątpliwości. Jak jeden człowiek samodzielnie mógł zorganizować taki zamach?
Już podczas oględzin budynku federalnego Murraha znaleziono dwa ładunki wybuchowe w jego wnętrzu i nogę, która nie pasowała do żadnej z zidentyfikowanych ofiar.
FBI skonfiskowało 12 kamer, które znajdowały się w okolicach budynku. Co ciekawe dowody w postaci taśm z tych kamer zaginęły i nie zostały zaprezentowane w sądzie podczas rozprawy.
Krótko po zamachu zatrzymano Terrego Nicholsa, który był kolegą McVeigha. To właśnie on miał pomagać zamachowcowi w przygotowaniach materiałów wybuchowych w pobliżu feralnego budynku. McVeigh podał jeszcze jedno nazwisko. Michael Fortier i jego żona Lori mieli obserwować budynek przed zamachem, a Lori miała przygotować McVeighowi fałszywe dokumenty. Wszyscy oni zostali zatrzymani.
Później dowiedziono, że Nichols miał bliskie kontakty z Ramzim Yousefem, który zorganizował zamach na World Trade Cener w Nowym Jorku, który miał miejsce 26 lutego 1993 roku. Yousef miał ścisłe kontakty z Al-Kaidą przez co pojawiły się teorie, że zamach w Oklahomie miał być próbą generalną przed 11 września 2001 roku.
Jak już pisałam McVeigha skazano na śmierć, a wyrok wykonano. Wszyscy spodziewali się, że pozostała trójka otrzyma równie wysokie wyroki, jeśli nie dożywocie. Terry Nichols otrzymał karę dożywocia, ale Michael Fortier odsiedział tylko 10 lat i w styczniu 2006 roku opuścił więzienie. Natomiast jego żona Lori w ogóle nie trafiła do więzienia. Dostała nową tożsamość i zaczęła nowe życie. Dwoje ludzi, którzy organizowali zamach terrorystyczny są na wolności, podczas gdy USA organizuje ogólnoświatową wojne przeciw terroryzmowi.
Pojawiły się hipotezy, że ówczesny prezydent USA, Bill Clinton doskonale wiedział o planach zamachu, ale nie zrobil nic, by go powstrzymać.
Tymczasem we wrześniu 2009 roku niejaki Jesse Tretadue zdobył cztery zaginione nagrania z kamer z miejsca ataku. Wedle oficjalnej wersji o godzinie 9:20 nie zarejestrowały one niczego, gdyż w tym czasie miały być wymieniane taśmy w kamerach. To samo widać na wszystkich nagraniach. Co oznacza, że na wszystkich czterech kamerach w tym samym czasie wymieniano taśmy.
Jak pisałam wiecej jest pytań niż odpowiedzi. I zapewne jeszcze długo tak pozostanie.
Prawdziwy Drakula

Prawdziwy Drakula

Któż nas nie słyszał o krwiożerczym wampirze, Drakuli? Pojawiał się kilka razy na ekranach kin i jest bohaterem książek. To właśnie on zapoczątkował erę współczesnego wampira. Jednak mało kto wie, że hrabia Drakula ma swój pierwowzór w rzeczywistości. Prawdziwy Drakula wpisuje się na listę najgorszych morderców w dziejach.

Prawdziwy Drakula nazywał się Wład III Palownik i był hospodarem wołoskim z dynastii Basarabów. Urodził się około 1431 roku w Siedmiogrodzie. Jako młody chłopiec był świadkiem morderstwa swojego ojca i braci. Część badaczy twierdzi, że to wydarzenie mogło wpłynąć na jego dorosłe życie.
Władzę na tronie wołoskim kilkakrotnie tracił, by ją odzyskać. Jego rządy były krwawym pasmem terroru i śmierci. Już za jego życia jego poddani zaczęli snuć wszelakiego rodzaju legendy.
Bardzo surowo przestrzegał prawa i nawet za najmniejsze przewinienia skazywał swych poddanych na palowanie, skąd wziął się jego przydomek. Palownik.
Czym było palowanie? Żywych ludzi nabijał na ostre pale, które rozstawione były wokół jego zamku. Ponoć bardzo często na takie pale nabijał matki, a do ich piersi kazał przyszywać noworodki.
Historycy twierdzą, że w ciągu swojego panowania na pal nabił około 100 tysięcy ludzi, z czego około 20 tysięcy zostało wystawionych na widok publiczny.
Gdy turecki sułtan przybył podbić zamek Włada, był przerażony tym, co zobaczył. Wokół zamku rozstawione były pale z ludzkimi ciałami, część z nich była już mocno rozłożona. Do piersi martwych matek przybijane były dzieci, które wciąż jeszcze żyły. Przerażony sułtan szybko się wycofał twierdząc, że nie ma po co podbijać kraju, w którym władca dopuszcza się tak strasznych czynów.
Palowanie to nie byłą jego jedyna metoda. Zdarzało mu się gotować ludzi żywcem. Spalił żywcem zebranych żebraków, by ci swym istnieniem nie plamili jego kraju. Zakopywał ludzi po pępek i strzelał do nich. Miał wielki sagan przykryty deskami z otworami i trzymał w nim ludzi, tylko ich głowy wystawiał ponad deski. Wypełniał sagan wodą, rozpalał pod nim wielki ogień i słuchał krzyków ludzi gotowych na śmierć.
Zmarł na przełomie 1467/1477 roku. Podczas zasadzki niedaleko Bukareszetu został zamordowany. Jego odciętą głowę, zakonserwowaną w miodzie wysłano do Stambułu.
Już po śmierci nadano mu przydomek Drakula, czyli syn smoka bądź diabła.
Przeszedł go historii, jako jeden z najbardziej krwawych i okrutnych władców, swoim życiem dając początek legendzie o wampirze Drakuli.


Copyright © 2014 Zagadki historii , Blogger