Bursztynowa Komnata

Większość z nas na pewno gdzieś słyszało o Bursztynowej Komnacie. Nic tak nie rozpala wyobraźni poszukiwaczów skarbów, jak ów zaginiony skarb. Historycy prześcigają się w tezach na temat tego, gdzie obecnie się znajduje. I choć od jej zniknięcia minęło wiele lat to jej legenda nadal jest żywa i nic nie wskazuje na to, by zgasła.
Bursztynowa Komnata została utworzona przez gdańskich mistrzów na zamówienie Fryderyka I, elektora Brandenburgii. Jej budowe ukończono w 1712 roku, a już cztery lata później powędrowała do cara Rosji Piotra Wielkiego, jako prezent. Do roku 1755 komnata zdobiła dwa pałace w Petersburgu. I właśnie w roku 1755 carowa Elżbieta przeniosła ją do Carskiego Sioła, gdzie komnata przebywała do roku 1941, kiedy to zrabowali ją Niemcy.
Niemcy przenieśli ją do zamku w Królewcu, jednak w obliczu zbliżających się Rosjan, w 1944 roku starannie spakowano ją do skrzyń. To ostatnia pewna informacja na temat Bursztynowej Komnaty. Jej dalsze losy są nieznane.
Komnaty poszukiwali zarówno Polacy, jak i Niemcy oraz Rosjanie. Bez wątpienia odpowiedź na pytanie o losy komnaty znał jest Erich Koch, gauleiter Wschodnich Prus, który zmarł w 1986 w polskim więzieniu. To właśnie on nakazał spakowanie i zabezpieczenie komnaty w 1944 roku. Po wojnie ciążył na nim wyrok śmierci, który zawieszono. Prawdopodobnie polskie władze miały nadzieje, że Koch wyjawi tajemnicę komnaty. W latach 70. XX wieku Koch udzielił kilku wywiadów telewizyjnych, w których podkreślał, że poza informacją o ewakuacji Bursztynowej Komnaty z Królewca nic ponadto nie wiedział. Czy Koch mówił prawdę? tego się nie dowiemy. Jak już pisałam zmarł w 1986 roku.
Wiadomo, że Koch był przesłuchiwany przez profesora Gerharda Straussa z Uniwersytetu Humboldta w Berlinie. Przyciśnięty Koch wyjawił tylko, że ewakuacja Bursztynowej Komnaty w głąb Niemiec była niemożliwa.
Z relacji kilku świadków, którzy przebywali na zamku w Królewcu, gdy pakowano komnatę, wynika, że skrzynie z cennym ładunkiem spłonęły, jednak historycy nie dają temu wiary. Wciąż wierzą, że komnata istnieje i została starannie ukryta.
68-letni poszukiwacz skarbów Karl-Heinze Kleine twierdzi, że ma dowody na obecność Komnaty w podziemiach Wuppertalu, gdzie Naziści pozostawili rozległy system bunkrów i korytarzy. Według Kleine’a to właśnie tam mają znajdować się skrzynie z przewiezionymi w 1945 roku z Królewca bursztynowymi panelami. Twierdzi, że Koch, który pochodzi z Wuppertalu, właśnie tam wysłał komnatę. Władze Wuppertalu wydały zgodę na przeszukanie nazistowskich bunkrów, jednak na razie nic tam nie znaleziono.
Za miejsce ukrycia komnaty podawana również austriackie jezioro Toplitz. Normana Scotta, amerykański poszukiwacz twierdzi, że dotarł do świadka, potwierdzającego zatopienie 27 skrzyń w wodach jeziora w kwietniu 1945, czyli na miesiąc przed kapitulacją Rzeszy. A według dokumentów Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy – RSHA, komnata została wywieziona z Rosji właśnie w 27 skrzyniach.
I faktycznie, zespół Scotta znalazł w jeziorze fragmenty skrzyń, jednak nie była to długo oczekiwana komnata, lecz podrobione pieniądze brytyjskiej waluty.
Wielu poszukiwaczy komnaty twierdzi, że ukryto ją w dolinie Jonas, na terenie byłej NRD, gdzie była również jedna z kwater Hitlera.
Należy, jednak pamiętać, że w chwili, gdy Komnata miała zostać wywieziona Królewiec był otoczony przez Rosjan. Koch twierdził, że jej wywiezienie było niemożliwe, a świadkowie widzieli, jak skrzynie z nią w środku płoną. Gdyby tak się stało Niemcy na pewno, by się do tego nie przyznali.
Mit Komnaty nadal trwa i trwać będzie dopóki nikt nie ustali z całą pewnością, co się z nią stało. Ja uważam, że została zniszczona w Królewcu, jednak kto wie? Może wciąż gdzieś oczekuje na swego odkrywcę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Zagadki historii , Blogger