Tajemnica Gór Sowich
Będąc dzieckiem byłam na szkolnej wycieczce w Górach Sowich. Do dnia dzisiejszego wyryły mi się w pamięci słowa przewodnika o tajnym niemieckim projekcie realizowanych w tych górach. Dziecięca ciekawość przerodziła się w prawdziwe zainteresowanie. Mam nadzieje, że nie zanudzę Was tym artykułem i całą moją wiedzę postaram się zredagować do minimum.
Riese. Pewnie większość w Was nic to nie mówi, ale jest to jedna z największych zagadek II wojny światowej w Polsce. Pozostawione przez nazistów tajemnicze sztolnie w Górach Sowich do dnia dzisiejszego budzą sensacje. Historycy wspierają się, co do ich prawdziwego przeznaczenia, a poszukiwacze skarbów i przygód wciąż drążą sztolnie w poszukiwaniu odpowiedzi.
Riese to projekt realizowany przez III Rzeszę na terenie Gór Sowich 1943-1945, choć pojawiają się informacje, że prace nad nim rozpoczęto znacznie wcześniej, Nie jest do końca jasne, czym miało być Riese. Część historyków skłania się ku teorii, iż miała to być kwatera główna Hitlera, część, że fabryka V-1 i V-2.
To co działo się w Górach Sowich było ściśle tajne i nawet mieszkańcy okolicznych wsi nie do końca wiedzieli, co się dzieje.
Prace objęły swym zasięgiem część wzgórz Gór Swoich, m. in:
Jedlińska Kopa, Dział Jawornicki, Moszna, Gontowa i te najbardziej znane: Włodarz, Walim, Rzeczka, Soboń i Osówka. Nie należy również zapominać o Zamku Książ, który również był częściom Riese.
Według historyków Książ miał być po wojnie jedną z kwater Hitlera. Ciężko dziś powiedzieć, czy jest to prawda. Faktem jest, iż hitlerowcy bezpowrotnie zniszczyli wiele zamkowych sal, a pod samym zamkiem budowali tajemnicze tunele i komory.
Tuż po wojnie, kiedy na tereny Dolnego Śląska zaczęli napływać pierwsi Polacy, dowiadywali się oni od okolicznych mieszkańców, co działo się w górach w czasie wojny. Byli również Polacy, którzy pracowali przy Riese i choć nie znali znaczenia tego projektu, to widzieli, co się działo.
Jedną z takich osób był Roman Rykalski, który pracował przy Riese, najpierw jako pomoc dla geodetów, a potem bezpośrednio przy centrum Riese, w małym magazynie. Był jednym z świadków, którzy po wojnie opowiadali to, czego byli świadkiem. Dzięki nim wiemy, że przy projekcie znajdował się obóz pracy "Dora", który pochłonął życie wielu ludzi. Kiedy zbliżali się Rosjanie wiele więźniów "Dory" transportowano do jednej z sztolni w górach i tam na zawsze pozostawiano.
Po wojnie wielu okolicznych mieszkańców nie zważając na strach przed minami, które mogły być umieszczone w sztolniach, wybierało się na zwiedzanie. Choć Rosjanie zdążyli już większość wyposażenia sztolni zabrać to znalazło się tam jeszcze troche skarbów, m. in. szafy pancerne czy worki cementu. Znaleziono również kilka lokomotyw, czy wagonów, a także np. betoniarki, centrale telefoniczne, itd.
Po wojnie pierwszą gazetą, która zainteresowała się sprawą podziemnego miasta był "Dziennik zachodni", ale to "Słowo Polskie" opublikowało cykl reportaży z Gór Sowich. Autorek artykułów był Zbigniew Mosingiewicz, którego po sztolniach Riese oprowadzał Anton Dalmus.
Anton Dalmus to jedna z największych tajemnic Riese. Nie do końca wiadomo kim był ten Austriak, ale na pewno pracował przy projekcie, jako inżynier. Po wojnie często pokazywał, że ma ogromną wiedzę na temat Riese. Pracował nawet dla Ministerstwa Odbudowy. Do roku 1953 mieszkał w Głuszycy. Potem wyjechał do NRD, gdzie zmarł w 1973.
Dlaczego o nim pisze? Nie tylko dlatego, że miał ogromną wiedzę, z której większość na pewno zataił, ale również dlatego, że nazywa się go Strażnikiem Riese.
Po wojnie krążyły opowieści o tym, że naziści ukryli w Górach Sowich część swoich skarbów. Wiemy, że część dawnych oddziałów Werwolfu postanowiła strzec tajemnicy Riese i robiła to wiele lat po wojnie. Świadkowie widzieli Dalmusa, który wraz z trzema Niemcami udał się do sztolni. W jakim celu? Nie wiadomo.
Na podstawie zachowanych planów Riese można wywnioskować, że wiele tuneli, czy sztolni... zniknęło. Czy zostały zawalone? Grupy Werwolfu często wysadzały w powietrze tunele i zamykali bezpowrotnie wejścia do sztolni. Dlaczego tak zażarcie walczyli, by nikt tam nie wszedł?
Dziś część sztolni jest zamknięta dla zwiedzających. Są po prostu niebezpieczne, zalane wodą i naprawdę potwornie łatwo się tam zgubić. Grupa chłopców, którzy po wojnie weszli do jednej ze sztolni nigdy nie wróciła. Mimo poszukiwań nigdy ich nie odnaleziono.
Do dnia dzisiejszego pracownicy sztolni, np. Włodarza opowiadają, że czują się obserwowani. Oczywiście nie wierzą oni w żadne duchy, ale w to, że Strażnicy Riese obserwują ich z ukrycia,
Wciąż natykamy się na pozostałości Riese. W okolicznych lasach łatwo można natknąć się na ruiny budowli o nieznanym przeznaczeniu. Riese wciąż strzeże swojej tajemnicy, która już na zawsze pozostanie niemiecka, a my być może nigdy nie dowiemy się prawdy.
Czym naprawdę było Riese?
Riese. Pewnie większość w Was nic to nie mówi, ale jest to jedna z największych zagadek II wojny światowej w Polsce. Pozostawione przez nazistów tajemnicze sztolnie w Górach Sowich do dnia dzisiejszego budzą sensacje. Historycy wspierają się, co do ich prawdziwego przeznaczenia, a poszukiwacze skarbów i przygód wciąż drążą sztolnie w poszukiwaniu odpowiedzi.
Riese to projekt realizowany przez III Rzeszę na terenie Gór Sowich 1943-1945, choć pojawiają się informacje, że prace nad nim rozpoczęto znacznie wcześniej, Nie jest do końca jasne, czym miało być Riese. Część historyków skłania się ku teorii, iż miała to być kwatera główna Hitlera, część, że fabryka V-1 i V-2.
To co działo się w Górach Sowich było ściśle tajne i nawet mieszkańcy okolicznych wsi nie do końca wiedzieli, co się dzieje.
Prace objęły swym zasięgiem część wzgórz Gór Swoich, m. in:
Jedlińska Kopa, Dział Jawornicki, Moszna, Gontowa i te najbardziej znane: Włodarz, Walim, Rzeczka, Soboń i Osówka. Nie należy również zapominać o Zamku Książ, który również był częściom Riese.
Według historyków Książ miał być po wojnie jedną z kwater Hitlera. Ciężko dziś powiedzieć, czy jest to prawda. Faktem jest, iż hitlerowcy bezpowrotnie zniszczyli wiele zamkowych sal, a pod samym zamkiem budowali tajemnicze tunele i komory.
Tuż po wojnie, kiedy na tereny Dolnego Śląska zaczęli napływać pierwsi Polacy, dowiadywali się oni od okolicznych mieszkańców, co działo się w górach w czasie wojny. Byli również Polacy, którzy pracowali przy Riese i choć nie znali znaczenia tego projektu, to widzieli, co się działo.
Jedną z takich osób był Roman Rykalski, który pracował przy Riese, najpierw jako pomoc dla geodetów, a potem bezpośrednio przy centrum Riese, w małym magazynie. Był jednym z świadków, którzy po wojnie opowiadali to, czego byli świadkiem. Dzięki nim wiemy, że przy projekcie znajdował się obóz pracy "Dora", który pochłonął życie wielu ludzi. Kiedy zbliżali się Rosjanie wiele więźniów "Dory" transportowano do jednej z sztolni w górach i tam na zawsze pozostawiano.
Po wojnie wielu okolicznych mieszkańców nie zważając na strach przed minami, które mogły być umieszczone w sztolniach, wybierało się na zwiedzanie. Choć Rosjanie zdążyli już większość wyposażenia sztolni zabrać to znalazło się tam jeszcze troche skarbów, m. in. szafy pancerne czy worki cementu. Znaleziono również kilka lokomotyw, czy wagonów, a także np. betoniarki, centrale telefoniczne, itd.
Po wojnie pierwszą gazetą, która zainteresowała się sprawą podziemnego miasta był "Dziennik zachodni", ale to "Słowo Polskie" opublikowało cykl reportaży z Gór Sowich. Autorek artykułów był Zbigniew Mosingiewicz, którego po sztolniach Riese oprowadzał Anton Dalmus.
Anton Dalmus to jedna z największych tajemnic Riese. Nie do końca wiadomo kim był ten Austriak, ale na pewno pracował przy projekcie, jako inżynier. Po wojnie często pokazywał, że ma ogromną wiedzę na temat Riese. Pracował nawet dla Ministerstwa Odbudowy. Do roku 1953 mieszkał w Głuszycy. Potem wyjechał do NRD, gdzie zmarł w 1973.
Dlaczego o nim pisze? Nie tylko dlatego, że miał ogromną wiedzę, z której większość na pewno zataił, ale również dlatego, że nazywa się go Strażnikiem Riese.
Po wojnie krążyły opowieści o tym, że naziści ukryli w Górach Sowich część swoich skarbów. Wiemy, że część dawnych oddziałów Werwolfu postanowiła strzec tajemnicy Riese i robiła to wiele lat po wojnie. Świadkowie widzieli Dalmusa, który wraz z trzema Niemcami udał się do sztolni. W jakim celu? Nie wiadomo.
Na podstawie zachowanych planów Riese można wywnioskować, że wiele tuneli, czy sztolni... zniknęło. Czy zostały zawalone? Grupy Werwolfu często wysadzały w powietrze tunele i zamykali bezpowrotnie wejścia do sztolni. Dlaczego tak zażarcie walczyli, by nikt tam nie wszedł?
Dziś część sztolni jest zamknięta dla zwiedzających. Są po prostu niebezpieczne, zalane wodą i naprawdę potwornie łatwo się tam zgubić. Grupa chłopców, którzy po wojnie weszli do jednej ze sztolni nigdy nie wróciła. Mimo poszukiwań nigdy ich nie odnaleziono.
Do dnia dzisiejszego pracownicy sztolni, np. Włodarza opowiadają, że czują się obserwowani. Oczywiście nie wierzą oni w żadne duchy, ale w to, że Strażnicy Riese obserwują ich z ukrycia,
Wciąż natykamy się na pozostałości Riese. W okolicznych lasach łatwo można natknąć się na ruiny budowli o nieznanym przeznaczeniu. Riese wciąż strzeże swojej tajemnicy, która już na zawsze pozostanie niemiecka, a my być może nigdy nie dowiemy się prawdy.
Czym naprawdę było Riese?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz